Opracowała: Ilona Koniec - Różyńska Pod kierunkiem: ks. prof. zw. dr hab. Kazimierza Śmigla Akademia Bydgoska im. Kazimierza Wielkiego, Wydział Humanistyczny, Instytut Historii BYDGOSZCZ 2002 Rozdział I Pierwsze tygodnie
okupacji w
Górce Klasztornej do 11 listopada 1939 r. 3.
1.
Życie jeńców angielskich
w klasztorze i pobyt młodzieży
hitlerowskiej 3.2.
Ratowanie przedmiotów
kultu religijnego Rozdział IV Ekshumacja
pomordowanych
księży i braci zakonnych dokonana w
1945 r.
Górka Klasztorna – miejsce, które wybrała sobie Matka Najświętsza, upływało na modlitwie i licznych uzdrowieniach. Zakonnicy
Zgromadzenia
Misjonarzy św. Rodziny przeszli przez niejeden kryzys.[1]
Wśród utrapień, które w Górce
Klasztornej miały miejsce, w czasie jej
istnienia, największa jest martyrologia Misjonarzy Św. Zgromadzenia,
które w
czasie ostatniej wojny straciło kilkunastu kapłanów i braci
zakonnych. Była
również miejscem kaźni ludności cywilnej, a wśród
nich Żydów. Zacznę
od przedstawienia i omówienia źródeł i
literatury, z których korzystałam w
niniejszej pracy. Bardzo
pomocne w mojej pracy okazały się Akta Okręgowej Komisji Badania
Zbrodni
Hitlerowskich w Bydgoszczy, Selbstschutz powiat Wyrzysk, gmina
Łobżenica, cześć
1 – 2. Sygnatura s. 23/71. Otóż
zamieszczone są w nich protokoły ekshumacji
zwłok, które podają liczby ekshumowanych ofiar terroru
hitlerowskiego. Oto
przykład: ekshumacja w Paterku doprowadziła do znalezienia 218 zwłok
zamordowanych tam ludzi, w tym największy grób zawierał
szczątki 70 osób, m.in.
wspomniane duchowieństwo góreckie. Poza
tym korzystałam ze źródeł archiwalnych z Archiwum Instytutu
Zachodniego w
Poznaniu oznakowanych sygnaturą IZ DOK III – 114, opisujących
przygotowania
Niemców do wywozu braci zakonnych na miejsce straceń do
Paterka w nocy z 11 na
12 listopada 1939 r. Opis ten bardzo szczegółowo pokazuje,
iż żołnierze niemieccy
dokładnie sprawdzali swych przyszłych straceńców. A
oprócz tego dużo faktów tyczących mojego tematu
zawartych jest w Archiwum
Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce,
Najwyższy Trybunał
Narodowy, oznakowanych sygnaturą 181. Po pierwsze dostarcza wiadomości
o
warunkach życia ludności więzionej w klasztorze, o rygorze,
który nie pozwalał
im się kontaktować z ludźmi z zewnątrz. Po drugie opisuje środki,
jakimi
posługiwali się Niemcy w zastraszaniu więzionych. Przede wszystkim opis
samej
egzekucji w Paterku, kiedy to żołnierze niemieccy chodzili i dobijali
skazańców. Bardzo
cenny okazał się wywiad z Janem Grzybowskim zamieszkałym w Łobżenicy,
złożony w
Archiwum Góreckim, z dnia 20 maja 1985 r.. Otóż
dostarcza on szczegółów
dotyczących ekshumacji. Naoczny świadek stwierdza, że nie natrafiono na
szczątki brata Jabłońskiego, zastrzelonego, a potem powieszonego przez
Brombera
w lesie koło Łobżenicy.[2] Ponadto
informacji dostarczyły mi wiadomości zawarte w Aktach Sądu Najwyższego
w
sprawie zbrodniarza Harrego Szultza z r. 1953. Mają one charakter
obiektywny,
są odbiciem tego co odczuwał kat w czasie mordu, co pozwala nam
spojrzeć
obiektywnie na odczucia mordowanych. Wiele
informacji dostarczyły mi opracowania ks. Zachariasza Kruży. Aczkolwiek
uważam,
że jego dzieło: „Swastyka na Górką
Klasztorną” chociaż jest napisana w sposób
zbyt encyklopedyczny, opisuje w kolejności wydarzenia wojenne toczące
się w
Górce Klasztornej.[3] Nie
sposób jednakże pominąć opracowania Barbary Bojarskiej pt.
„Zbrodnie
Selbstschutzu w Łobżenicy” które dostarczyło
bardzo wiele cennych szczegółów
dotyczących wywozu duchownych do miejsca straceń w Paterku. Sądzę, że
to
przybliżyło odczucia lęku braci zakonnych na krok przed ich śmiercią.[4] Na
pewno warto wspomnieć takie pozycje jak opracowanie Tadeusza Kuty pt.
„Ziemia
bydgoska w cieniu swastyki” czy W. Dreasa pt. „
Powiat bydgoski oskarża”.
Literatura ta wniosła dużo informacji na temat nocy z 11 na 12
listopada 1939 r.
odnośnie do kaźni w Paterku oraz samego przygotowania do wywiezienia
braci
zakonnych.[5] Opieram
się także na fragmentach informacji zamieszczonych w prasie lokalnej i
wywiadach
przeprowadzonych z osobami pamiętającymi losy Górki z
czasów wojny. Tak więc
wywiad z Joanną Topor zamieszkałą w Wyrzysku przy ulicy Łącznej
przeprowadzony dnia
5 stycznia 2002 r., przeze mnie osobiście dostarczył wiadomości na
temat Jana
Topora, który nie został zamordowany, ponieważ, jak twierdzi
J. Toporowa, „Był
Niemcom potrzebny, rzeźbił dla jednego z nich orła pruskiego ze
swastyką”.[6] A
oprócz tego wywiady z Romanem Laską zamieszczone w Archiwum
Góreckim. Wspomniane
wywiady w połączeniu z literaturą Z. Pałata, W. Jastrzębskiego, W.
Drygałowej
pozwalają ukazać losy Górki Klasztornej w szerszym
kontekście historycznym. Praca
niniejsza składa się z 4 rozdziałów. W
rozdziale pierwszym przedstawiam życie codzienne załogi klasztornej w
pierwszych tygodniach okupacji i czas, kiedy Górka została
zamieniona na
przejściowy obóz internowania dla Misjonarzy Św. Rodziny i
dla duchowieństwa
diecezjalnego. Ponadto opisuję drogę śmierci brata Franciszka
Jabłońskiego
powieszonego na drzewie przy drodze do Piesna prze Brombera. Rozdział
drugi poświęciłam formą zagłady jakie zastosowali żołnierze hitlerowscy
wobec
duchownych, inteligencji i społeczności żydowskiej. Zaczęłam od nocy z
11 na 12
listopada 1939 r., gdy wywożono więźniów do Paterka pod
Nakło i w okrutny
sposób zamordowano. Następnie przedstawiam wydarzenia,
które miały miejsce z 22
na 23 listopada 1939 r. dotyczące mordu na 36 łobżenickich Żydach,
wśród
których znajdował się 94 – letni starzec i troje
dzieci w wieku 5-7 lat.[7]
Niestety nie udało mi się dotrzeć do literatury, która
ukazała by dokładniej,
jak doszło do aresztowania ludności żydowskiej. Sądzę, że zostali oni
zdradzeni
przez mieszkańców Łobżenicy i okolic. Opisuję tortury,
jakich Żydzi doznali z
rąk żołnierzy niemieckich. Poza tym w wymienionym rozdziale zajęłam się
sprawą
martyrologii, która przedstawia księży i braci zakonnych
zamordowanych przez
hitlerowców. Złożyli oni swoje młode ofiarne życie na wielki
stos, który miał
czynić zadość za winy ludzkie. Tak, więc opisując ich życie,
przedstawiam ich
edukację, osiągnięcia a na koniec ich męczeńską śmierć. W
rozdziale trzecim wzięłam pod uwagę Górkę w czasie, kiedy
była obozem jeńców
angielskich i hitlerowskich hufców pracy. Miało to miejsce
po przegranej przez
Anglików bitwie pod Dunkierką w czerwcu 1940 r.. Opisuje
życie jeńców
angielskich, biorąc pod uwagę ich codzienne obowiązki, ciężką pracę i
ciągłe
tortury ze strony Niemców. Do tego rozdziału włączyłam pobyt
młodzieży
hitlerowskiej w zabudowaniu klasztoru. W
powyższym rozdziale umieściłam podrozdział o ratowaniu i wywiezieniu z
Górki
przez Kazimierza Boruckiego, Dyrektora Muzeum Miejskiego w Bydgoszczy
na
przechowanie przedmiotów kultu religijnego min. cudownego
obrazu. Jestem
przekonana, że zostały one wywiezione na skutek przybycia do
Górki młodzieży
hitlerowskiej, która je dewastowała. Aby poprzeć swoje zdanie zacytuję
słowa K. Boruckiego: „W czasie
odwiedzin zastali wszystko w nieładzie, poprzewracane krzyże,
lichtarze, leżące
obrusy w zakrystii szaty liturgiczne leżały także na podłodze. Obraz
Cudowny w
ołtarzu głównym był zasłonięty drugim obrazem Matki Boskiej
Niepokalanej”.[8]
Rozdział
czwarty dotyczący ekshumacji. Omawiam w nim oblicze ekshumacji
pomordowanych
duchownych i braci zakonnych. Dokonano trzech ekshumacji. Pierwsza
dokonana
została w maju 1945 r. z miejsc przy Łobżenicy. Drugiej dokonano w
Paterku – w
żwirowni w dniach 3 – 5 lipca 1945 r.. Trzeciej w ogrodzie
góreckim. Była to
ekshumacja zamordowanych w dniu 22 na 23 listopada 1939 r.
Żydów i Polaków.
Niestety z zebranego materiału i dokonanej analizy nie udało się poznać
tożsamości Żydów. Z tego co wiem, nie miał kto ich
rozpoznać. Tak,
więc praca ta ma na celu ukazanie losu
duchownych, inteligencji i ludności żydowskiej więzionych w
Górce Klasztornej w
czasie II Wojny Światowej. Pierwsze
tygodnie okupacji w Górce Klasztornej do
Przedmiotem rozważań w tym rozdziale będzie pokazanie życia duchownych w pierwszych tygodniach okupacji w Górce Klasztornej koło Łobżenicy. Jest to Sanktuarium Maryjne największe na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej i jedno z najstarszych w Polsce. Sanktuarium to zostało powierzone opiece księży Misjonarzy św. Rodziny przez kardynała Dalbora, Prymasa Polski w kwietniu 1923 r..[9] Cztery
nadgraniczne parafie polskie z polskimi
duszpasterzami podtrzymywały mowę ojczystą w nabożeństwach kościelnych.
Wierni
zza kordonu przybywali w każdą niedziele, „za
przepustkami” do Górki na
nabożeństwa. Ale już od maja 1939 r. te przejścia graniczne zostały
zamknięte,
a latem tego r. inteligencja Polska tego rejonu została wtrącona do
obozów
koncentracyjnych. Nad granicą wisiały chmury wojenne. Wierni
z
rejonów Nakła i Bydgoszczy coraz bardziej garnęli się pod
płaszcz opieki swojej
Patronki na Krajnie. Szczególnie na odpust Matki Boskiej
Zielnej (Wniebowzięcie
NMP), dnia 15 sierpnia przybyli liczni pielgrzymi. Dało się odczuć
nastroje
trwogi i paniki. Tylko ks. Prowincjał Piotr Zawada nie stracił spokoju
i
równowagi ducha. Jego pogodne usposobienie wpływało
uspokajająco na wiernych i
pielgrzymów, których zachęcał do poświęceń i
modlitwy za Ojczyznę. Zaraz
po odpuście zaczęły się mnożyć prowokacje wojenne
z tamtej strony granicy. Już zaczęły zajmować pozycje wyjściowe do
napaści na
Polske oddziały Werhmachtu. Do wiosek nadgranicznych raz po raz
strzelano z
karabinów maszynowych. Miejscowi Niemcy z „piątej
kolumny” wszczynali rozruchy
i prowokacje. Rankiem
dnia 1 września 1939 r. napadły na Polskę z rejonu ziemi złotowskiej w
kierunku
Nakła i Bydgoszczy oddziały korpusu dowodzonego przez generała S.
Straussa.[10]
Sztab korpusu stacjonował w Złotowie. O godzinie 5 rano żołnierze
niemieccy
zajęli wieś Walentynowo. Stąd już mieli tylko półtora
kilometra do klasztoru,
do którego wtargnęli w godzinie po opuszczeniu go przez
prawowitych gospodarzy.
Na całej szerokości granicy słychać było od rana w klasztorze strzały.
Był to
pierwszy piątek miesiąca, poświęcony czci Serca Jezusowego. Nabożeństwo
przed
cudownym obrazem Matki Boskiej Góreckiej odprawiał ks.
Prowincjał Piotr Zawada.
Ludzi było mało w kościele. Nad klasztorem krążyły samoloty z odznakami
czarnego krzyża krzyżackiego.[11] Po
Mszy
św. dowódca patrolu luchowskiego wydał zarządzenie ewakuacji
klasztoru do
Łobżenicy, skąd kolejką wąskotorową wszyscy mieli jechać do Nakła i
dalej do
Kazimierza Biskupiego.[12] Po
śniadaniu wszyscy wyruszyli pieszo w kierunku Łobżenicy, zabrano ze
sobą tylko
bagaż ręczny. Pociąg ewakuacyjny z Łobżenicy, wiozący m.in. duchownych
z Górki
Klasztornej wraz z czterema żołnierzami straży granicznej z Luchowa
natrafił w
Radziczu na żołnierzy niemieckich. Zatrzymali oni pociąg i
przeprowadzili
rewizję wagonów. W ostatnim z nich natrafili na ukrytych
żołnierzy oddziału
luchowskiego. Pasażerowie, a wśród nich Misjonarze św.
Rodziny zostali
zawróceni i nakazano wszystkim wracać do domu.
Wśród żołnierzy niemieckich w mundurze
podoficera widziano Harrego Szultza, który przed wojną
pracował w młynie w
Łobżenicy w charakterze księgowego.[13] Z
wywiadu Tadeusza Piszczka dowiadujemy się,
że komendant oddziału niemieckiego powiadomił misjonarzy, że, będą
przebywać
bardzo krótko i żołnierze nie uczynią wspólnocie
klasztornej żadnej krzywdy.
Faktycznie żołnierze ci po zaopatrzeniu się w różańce,
szkaplerzne i medaliki,
po kilku dniach opuścili Górkę Klasztorną.[14] Podobne
zapewnienie nienaruszalności klasztoru dał stary hrabia Limburg
– Stirum z
Chlebna, właściciel majątków i lasów koło
Łobżenicy.[15] Wieści
o zbrodniach dokonanych przez Selbstschutz w
Łobżenicy nie zwiastowały księżom niczego dobrego. Tymczasem
w pierwszych dniach października z
ucieczki wracali kolejni mieszkańcy Górki Klasztornej.
Przybył Roman Laska,
kierownik gospodarstwa klasztornego, ks. Bolesław Wysocki –
redaktor
czasopisma: "Posłaniec”, ks. Wincenty Tomasz,
który przybył odwiedzić
rodzinę w Piesnach. Wobec
zbrodniczej działalności miejscowego Selbstschutzu mieszkańcy wsi i
Łobżenicy
radzili zakonnikom opuścić klasztor, zanim zostaną zaaresztowani.
Wierzono
naiwnie w zapewnienie dane duchownym przez wymienionego wyżej hrabie
Limburga –
Stiruma, że księżom nie będzie zagrażało żadne niebezpieczeństwo.[16] Jak
miało się okazać, publiczna Msza św. (suma) odprawiana w niedzielę 22
października przez przybyłego do rodziny ks. W. Tomasza –
profesora Wyższego Seminarium
Duchownego w Bąblinie była ostatnim nabożeństwem z udziałem wiernych w
czasie
okupacji.[17] Odizolowanie
duchowieństwa będącego wraz z
inteligencją świecką i działaczami społecznymi podporą polskości na
ziemi
krajeńskiej było tylko cząstką realizowanego przez
hitlerowców planu. Jest
rzeczą interesującą, że 23 października 1939 r. wydano decyzje o
utworzeniu w
Górce Klasztornej przejściowego obozu internowania, zaś
rankiem tego samego
dnia klasztor otoczony został przez hitlerowców[18]. Zaczęły
się aresztowania duchownych, których przywożono do
„dzikiego obozu zagłady”,
jakim od tej chwili stała się Górka Klasztorna. Po
powrocie Romana Laski do Górki, Niemcy pozwolili mu w
dalszym ciągu w tym
gospodarstwie pracować. Był on świadkiem przejęcia klasztoru przez
Selbstschutz
z Łobżenicy, Witrogoszcza i innych okolicznych miejscowości. W tym
czasie, gdy
przybyli, Laska pracował na polu. Jeden z nich Harry Szultz z Łobżenicy
przyszedł do niego i rozkazał mu przyjść do klasztoru. W klasztorze
zobaczył
wszystkich księży i braci stojących rzędem w krużganku na parterze
twarzą do
ściany. Kazano mu stanąć tam również. Co parę
kroków stał obok zakonników jeden
Niemiec z karabinem skierowanym lufą na nich. Stali wszyscy tak pod
ścianą
około półtorej godziny. Niemcy w tym czasie przeszukiwali
klasztor. Widział,
jak kilku z nich piło z butelki wino mszalne, inni penetrowali na
piętrze i
przeszukiwali papiery. Ks. Prowincjał Zawada musiał zejść z jednym
Niemcem do
piwnicy. Niemiec domagał się wina i usiłował wmówić księżom,
że w piwnicy jest
jeszcze na pewno jakiś zapas[19].
W piwnicy wina nie było. Niemiec Seehawer – komisaryczny
burmistrz miasta
Łobżenicy powiedział przy tym, że od 23 października 1939r.,
rządy nad klasztorem obejmuje Harry Szultz[20].
Księża wrócili do swoich izb, a Laska do swojej siedziby na
gospodarstwie,
które należało do klasztoru. Odtąd księża musieli wstawać
dwa razy dziennie do
apelu o godzinie siódmej i dziewiętnastej[21]. Liczba
internowanych w Górce wieczorem 23 października 1939 r. wynosiła
30 osób (5 księży i 25 braci).
Zaprowadzony rygor nie pozwalał na kontaktowanie się
zakonników z ludnością
cywilną. Braci prowadzono codziennie pod eskortą do robót
rolnych na majątku
hrabiego Limburga w Ratajach. W drodze do pracy konwojent jadący na
rowerze
popędzał ich, bił, gdy któryś nie nadążał. Każdego dnia
bracia musieli wcześnie
wstawać, uczestniczyć we Mszy św. Potem było krótkie
śniadanie, apel przed
komendantem Szultzem składany przez ks. Prowincjała, osobiście
odpowiedzialnego
za uwięzionych. Dlatego też nikt nie próbował ucieczki.
Podczas nabożeństwa
strażnicy dochodzili na chórze, przeszkadzali, zabraniali
też używania
dzwonków. Nie pozwolono kontaktować się najbliższym krewnym
z uwięzionymi.
Specjalny zakaz rozmawiania z księżmi otrzymał Roman Laska. Za każde
naruszenie
rygoru obozowego duchowni byli bici[22]. Za
Józefem
Rainholtzem podaję wykaz pełniących straż w obozie góreckim:
Edward Rux, Walter
Hahufeldt, Karl Franke, Alfred Karau, Egon Karau, Hubert Jahr[23]. Ks.
Z.
Kruża dodaje jeszcze Heinriecha Brombera i Huberta Jonowitza[24]. Ks.
Z.
Kruża przekazuje, że braci cechowała wielka
religijność, nie bali się żadnych gróźb, pomagali w pracy
słabszym. Takie czyny
dobroci drażniły strażników, którzy zabraniali
tej pomocy grożąc najsurowszymi
karami. Okrutny los w pierwszych dniach listopada spotkał brata
Franciszka
Jabłońskiego. Strażnik Bromber, nie mogąc doczekać się zagłady
duchownych, pod
pretekstem naruszenia zakazu pomagania innym w pracy osobiście powiesił
brata
Bernarda na drzewie w lesie przy szosie złotowskiej[25]. Na
podstawie wywiadu Jana Grzybowskiego (byłego organisty w parafii
Łobżenica)
przedstawiam scenę śmierci wspomnianego brata. Oto co mówi
on na ten temat, że „widział,
jak Niemiec Bromber prowadzi, jednego brata zakonnego z sutanną pod
pachą. Gdy
zapytał owego Niemca, dokąd go prowadzi ten mu odpowiedział:
„Tego psa dzisiaj
powieszę”. Później organista udał się do lasu i
zobaczył jak brat Jabłoński wisiał na drzewie
przy
pierwszej drodze na
lewo idącej do Piesna. Zwłoki wisiały w sutannie. Linka była
przyczepiona o
gałąź, a drugi koniec był przyczepiony do drzewa wraz z owiniętym
trupem.
Naoczny świadek mówi, że oprawca musiał najpierw brata
powiesić, a po jego
zgonie dopiero przywiązać do drzewa[26]. W
wyniku
postępowania komendanta Szultza i podwładnych mu żołnierzy miejsce to
stało się
małym obozem koncentracyjnym. Szultz nie zamierzał przy tym narażać się
czynnikom zwierzchnim i wszystkie polecenia wykonywał ze
szczególną gorliwością[27]. W
pierwszych dniach listopada 1939 r. aresztowano prawie wszystkich
księży z
dekanatów łobżenickiego i nakielskiego, zatrzymując ich
najpierw w Łobżenicy.
Dnia 9 listopada doprowadzono internowanych księży z Górki.
Tutaj wraz z innymi
księżmi usłyszeli wyrok, że są skazani na dalsze więzienie w
klasztorze.
Oficjalnie mówiono, że władze niemieckie były zmuszone
podjąć taką decyzję, z
obawy przed rozruchami, które mogą nastąpić w dniu Święta
Niepodległości (11
listopada), mówiono, że po tym terminie księża
wrócą do swoich parafii. W
rzeczywistości planowano ich zlikwidowanie z okazji tej właśnie
uroczystości. Tak
więc
pod eskortą odprowadzili ich członkowie Selbstschutzu 9 listopada 1939
r. do
Górki Klasztornej. Naocznym świadkiem tego konwoju był
wymieniony wyżej Jan Grzybowski,
który powiedział, że było ich 24 księży (4 piątki 1
czwórka).[28] Do
grupy
zatrzymanych należeli proboszczowie: Łobżenicy - W. Szałkowski,
Wyrzyska – F.
Skrzypczyński, Mroczy – M. Rochowiak, Wysokiej – J.
Jachecki, Miasteczka Krajeńskiego
- F. Niedbał, Osieka nad Notecią -
H.
Krygier, Orla – E. Wojciechowski, Bądecza –
Rosenthal, Wąwelna – C. Lorkiewicz,
Kosztowa – M. Buławski, Bługowa – W. Całka, Glesna
– S. Grzęda (dziekan
nakielski), Rzadkowa – H. Warkoczewski, Fanianowa –
J. Mańkowski i wikariusze z
Łobżenicy, Nakła i Mroczy a także ksiądz J. Codro ze zgromadzenia
Pallotynów i
ks. B. Dorsz ze Zgromadzenia Ducha Św. Księży
góreckich było pięciu z księdzem
prowincjałem P. Zawadą, W. Tomasz, J. Myrwa, J. Górny, B.
Wysocki.[29] Braci
zakonnych było 25: S. Biedrzycki, S. Biełasik, A. Brygman L.
Czapiewski, F. Draeger,
F. Głyż, F. Gurda, M. Grzywacz, I. Gwiździel, F. Jabłoński, S. Kalisz,
K.
Kiełczewski, F. Lewandowski, F. Łangowski J. Łoniewski, K. Łukaszewski, E.
Morawski, I. Muzolf, J. Ossowski, J.
Sendroby , Z. Swornowski, J. Tomala, A. Wilemski, K. Wilemski, W.
Wilemski.[30] Z
wywiadu z organistą J. Grzybowskim dowiadujemy
się, że księża uwięzieni w Górce mieli względną swobodę. W
rozmowie powiedzieli
mu, że będą wypuszczeni na wolność. Jedynie
ks. proboszcz Jan Mańkowski z Fanianowa nie uwierzył w zapewnienia
Niemców.
Innym razem wymieniony wyżej organista pojechał do Górki,
żeby dowiedzieć się,
czy księża czegoś nie potrzebują i wtedy spotkał Ziemmera –
kierownika
gospodarstwa, który prosił by przywieźć z kościoła w
Łobżenicy wina mszalnego i
hostii. Dostarczył to już tego samego dnia. Ponieważ ks. W. Szałkowski
–
proboszcz Łobżenicy chorował,
siostra jego i kilka innych kobiet całą
noc szyły mu ciepłą bieliznę i wełniane kalesony. Nazajutrz dostarczył
bieliznę
swemu proboszczowi.[31] W
dniach 10 i 11 listopada wszyscy księża odprawili Mszę św., nie
wiedzieli, że
były to ostatnie sprawowane ofiary Eucharystyczne w ich życiu.[32] Aresztowani
księża stopniowo zaczęli tracić
zaufanie do strażników obozu. Zaczęli wątpić, że będą
uwolnieni m.in. przez
fakt, że odebrano im cenne przedmioty jak zegarki, pieniądze, brzytwy i
noże. W
listopadową sobotę, Święta Niepodległości zorganizowali
zbiórkę z ukrytych pieniędzy,
które przekazali Romanowi Lasce, aby rano następnego dnia
przyniósł z Łobżenicy
papierosy. Już się ich nie doczekali.[33] Jaki
nastrój panował wśród uwięzionej załogi klasztoru
w sobotni wieczór przed
zagładą? Przed
zapadnięciem zmroku księża zaobserwowali większy ruch
strażników niż zwykle.
Bracia po ciężkim dniu pracy szybko zasnęli. Księża tego wieczoru nie
udali się
na spoczynek. Po
wspólnych rozważaniach ks. Prowincjał rzekł na dobranoc:
„Nasz koniec się
zbliża, gotujmy się na śmierć.”[34] Z
przeprowadzonej analizy dotyczącej kontaktów i więzi
osobowych wśród
internowanych duchownych w pierwszych tygodniach okupacji można
wnioskować, że
każdy z nich podświadomie czuł, że musi być przygotowany na śmierć,
pomimo tego
do końca spełniał swoje obowiązki duszpasterskie. Obóz
internowania
duchownych, inteligencji i Żydów zamordowanych
w dniach
od
11 do 23 listopada
1939 r.
Celem
tego rozdziału jest ukazanie form zagłady,
jakich dopuścili się Niemcy na duchownych, inteligencji i ludności
żydowskiej internowanych
w Górce Klasztornej. Była
to
sobota z 11 na 12 listopada 1939 r., dzień
poświecony Matce Najświętszej, w Górce
szczególnie czczony. Była to 21 rocznica
odzyskania niepodległości po 150 latach niewoli. O godzinie drugiej po
północy
ogromne auto ciężarowe wjechało przez otwartą bramę na dziedziniec
klasztorny.
W tym samym momencie w sypialni braci odezwał się przeraźliwy głos
dzwonka,
zapaliły się wszystkie światła i kilku funkcjonariuszy Selbstschutzu,
uzbrojonych w pałki i karabiny wbiegło do sypialni z krzykiem:
„ Schnell auf,
in drei Minuten alle runter!” (Szybko wstawać, w ciągu trzech
minut wszyscy na
dół). Po trzech minutach tak jak kto zdążył się ubrać, bez
umycia się, tylko
wciągnąwszy na siebie spodnie i habit musiał biec po schodach na
dół popędzany
razami pałek oprawców. Trzej bracia Wilemscy chcieli zabrać
maleńką walizeczką
ze swymi najpotrzebniejszymi rzeczami, ale spadli na nich ciężkie razy
i bagaż
musieli porzucić. Te szaleńczą pobudkę obserwował chłopiec (sierota)
nazwiskiem
Trepkowski, pochodzący z Białośliwia, który był pasterzem
bydła w gospodarstwie
klasztornym. Gdy on też zerwał się na te dziką pobudkę nocną, podszedł
do niego
jeden ze strażników góreckich i kazał mu dalej
spać, gdyż ta pobudka jego nie
obowiązuje. Tymczasem na dolnym korytarzu stali już księża, Komendant
Szultz
wyczytał ich nazwiska. Potem sprawdził obecność braci i
sióstr zakonnych.[35] Nikt
z więźniów nie miał odwagi wejść pierwszy na platformę
samochodu. Zdobył się na
to ks. Myrwa i z trudem wszedł po schodach do ciężarówki.
Potem zwracając się
do wszystkich powiedział: Po co się lękać? Mamy przecież misjonarskie
krzyże!” Załadowanie
trwało dosyć długo. Kogoś szukano. Wreszcie padły dwa strzały i jakaś
postać
spadła z muru, brocząc krwią w miejscu dawnej bramy wschodniej, gdzie
najłatwiej można było mur przeskoczyć[36]. Jan
Grzybowski w niedzielę rano spojrzał przez mur i dostrzegł ślady krwi
przed
furtką obok starej bramy wschodniej. Była
tam tez świeżo usypana mogiła! Ks.
Glatzel zapewniał go, że zabitym uciekinierem był redaktor ks. Bolesław
Wysocki[37]. Wśród
uwięzionych był także proboszcz z Kosztowa, ks. M. Buławski,
który jedynie
ocalał z całej grupy księży aresztowanych w Górce. Dzięki
niemu zachowały się
szczegóły wywiezienia z klasztoru zakonników,
księży i sióstr na egzekucję w
nocy z 11 na 12 listopada 1939 r.. Ocalał, gdyż wstawił się za nim
Niemiec
Bittner, były parafianin, ponieważ uratował w powstaniu wielkopolskim
od
internowania kilku Niemców[38]. Po
kilku dniach Roman Laska ośmielił się spytać Niemca Ziemmera,
który kierował
gospodarstwem i któremu podlegał, co się stało z księżmi i
braćmi a on
odpowiedział, że wysłano ich do Egiptu i, że inni zakonnicy przyjadą tu
stamtąd, bo oni muszą się stale zmieniać[39]. Zobaczmy
teraz, jak wyglądały ostatnie chwile życia duchownych. Po
wejściu do samochodu ciężarowego księża
rozpoczęli swoją drogę krzyżową. Samochód ciężarowy z
księżmi i braćmi
góreckimi jechał bocznymi drogami przez Trzeboń, Liszkowo do
Paterka. Nie
wiadomo, czy przemawiały za tym względy bezpieczeństwa dla samych
oprawców,
którzy mogli się spodziewać odsieczy wiernych, usiłujących
ratować swoich
duszpasterzy.[40] Wydaje
mi się, że wybrali trasę przez Trzeboń – Liszkowo, ponieważ
była to najkrótsza
droga do miejsca straceń. Zatrzymali
się nad jeziorem luchowskim koło Trzebonia, ponieważ miał tam swoją
willę
Schellenberg, gestapowiec, który był duszą wszelkich akcji
eksterminacyjnych
urządzanych na Polakach w okolicy Górki i Łobżenicy. Tutaj
odbywały się narady czołowych
funkcjonariuszy Selbstschutzu i uczty pijackie. Był to
postój, w czasie którego
odebrano krzyże misyjne ks. Prowincjałowi Zawadzie i ks. Myrwie. Krzyże
wrzucono do jeziora [41].
Jeden z
nich w 1977 r. został wyłowiony z jeziora blisko willi Schellenberga
przez
rybaka z Łobżenicy Stanisława Barabasza. Drugi krzyż wyłowił w 1985 r.
rybak z
Gromadna[42]. W
toku rozprawy przed Sądem Najwyższym w Warszawie w 1953 r. Harry Szultz
podał
opis egzekucji w Paterku, mówiąc: „Była noc.
Zajechaliśmy na miejsce, gdzie
ludzie stali nad wykopanym grobem. Byli tam również
członkowie Selbstschutzu z
Chojnic i innych miejscowości. Ustawiliśmy się naprzeciwko ludności i
kiedy
padł nakaz strzelania wystrzeliłem dwa razy i ci padli. Musiało być
dużo
wypadków niedobicia, gdyż gestapowcy chodzili i
dobijali”[43]. Opis
egzekucji Szultza pokrywa się z wypowiedzią R. Wemblera –
jednego z morderców
góreckich, który powiedział, że sam rozpłatał
szpadlem głowę jednej z sióstr
zakonnych, która jeszcze żyła i usiłowała wydostać się z
wykopu[44]. Z
dalszych zeznań przed Sądem Najwyższym w Warszawie Szultz, nadmienił,
że akcja
w Paterku przeprowadzona była w niedzielny poranek jeszcze przed
wschodem
słońca. Zeznał dalej, że tym samym samochodem przewieziono ich z
powrotem pod
Łobżenicę, kazano wysiąść i pojedynczo wracać do domu, aby ludność nie
zwróciła
uwagi, że nastąpił powrót z jakiejś akcji[45]. Pisałam
dotychczas o formach zagłady, jakiej duchowni góreccy
doznali z rąk hitlerowców.
Chciałabym teraz przedstawić bilans strat duchownych, internowanych w
Górce
Klasztornej. Przede
wszystkim chciałabym zwrócić
uwagę na to, że domy zakonne Zgromadzenia Księży Misjonarzy Św. Rodziny
znalazły się w czasie okupacji hitlerowskiej w strefie
najaktywniejszego
działania tak gestapo, jak również w pierwszych miesiącach
okupacji Selbstschutzu. Zacznę
martyrologium od braci zakonnych, później przejdę, do sprawy
księży. Najmłodszy
zakonnik brat Franciszek Jabłoński (br. Bernard), pierwszą profesję
zakonną
złożył 8 września 1939 r.. W swej gorliwości przy pracy i usłużności
chętnie
wyręczał innych. Naraził się tym Niemcowi Bromberowi, ten zagroził, że
jeżeli
nie zaprzestanie tego czynić to go powiesi. Pomagał nadal.
Wówczas wachman
zaprowadził brata Jabłońskiego do komendanta Szultza, a potem do lasu i
tam go
powiesił. Miało to miejsce 8 listopada 1939r. . Zakonnik
w chwili śmierci miał 17 lat. Powołam
się na słowa Jana Grzybowskiego, które najpełniej wyrażają
drogę krzyżową
powieszonego brata: „Jadąc rowerem znalazłem się w okolicy
gospodarstwa Wacława
Kurka, zauważyłem że z przeciwnej strony prowadzi Heinricher Bromber, z
Łobżenicy
jednego braciszka z Górki w cywilu. Sutannę miał ten
braciszek zawiniętą w
pakunek i niósł pod pachą. Przy mijaniu się zapytałem
Brombera dokąd konwojuje
tego człowieka. W odpowiedzi usłyszałem słowa „Der Hund wird
heute aufgehǎngt”
(Ten pies będzie dzisiaj powieszony).[46] Chciałabym
się teraz skupić na braciach zakonnych zamordowanych w Paterku koło
Nakła w
nocy z 11 na 12 listopada 1939 r., którzy na ręce brata
Prowincjała Piotra
Zawady złożyli swoją pierwszą profesję zakonną. 3 z nich rozpoczęło
nowicjat 8
września 1939 r., 4 zaś rozpoczęło nowicjat 19 marca 1939 r.[47]. Zacznę
od brata Stanisława Biedrzyckiego. (br. Kleofasa), urodzonego 22
czerwca 1922r,
w miejscowości Radawnica, powiat złotowski. Aresztowany 24 października
1939r.
w Górce Klasztornej. Kolejna ofiara to Alojzy Brygman
– (br. Hilary), urodzony
5 września 1913r. w miejscowości Bysław na Pomorzu. Aresztowany 24
października
1939r. w Górce Klasztornej. Poza
tym Konrad Czapiewski (br. Konrad). Jego nowe
imię zakonne nie dotarło do rejestru zakonnego. Feliks
Draeger (br. Benon),
urodzony 18 listopada 1914 r., aresztowany
24 października 1939 r. w Górce Klasztornej. Kolejni
bracia to Maksymilian Grzywacz (br. Alojzy)
urodzony 13 stycznia 1911 r. i Franciszek Gurda (br. Benedyk), pełnił
obowiązki
kucharza w Górce Klasztornej, urodzony 27 lutego 1909 r. w
miejscowości Bądecz
powiat wyrzyski. Ignacy Gwiźdźiel (br. Paschalis), ogrodnik klasztorny
urodzony
12 stycznia 1895 r. w miejscowości Mikorzyn na Pomorzu. Stanisław
Kalisz (brata
Stanisław), pełniący rolę postulanta w klasztorze, urodzony w
miejscowości
Psary koło Kielc, aresztowany w Górce Klasztornej.[48]
Kazimierz Kiełczewski – (br. Izydor), urodzony 5 lutego
1909r, w miejscowości
Luszkowo Wielkopolskie. Pierwszą profesję zakonną złożył 19 marca 1935
r. Walerian
Lewandowski (br. Gerard), urodzony 27 listopada 1921r, w miejscowości
Pańskie.
Pierwszą profesje zakonną złożył 19 marca 1939 r. Następny to
Franciszek
Łangowski – (br. Zygmunt), urodzony 12 marca 1915 r. Pierwsza
profesja zakonna
– 19 marca 1938 r. w Górce Klasztornej. A
oprócz nich Józef Łoniewski– (br.
Bonawentura), urodzony 21 marca 1904 r. w miejscowości Pańskie.
Nowicjat
rozpoczął 19 marca 1939r. Kazimierz Łukaszewski (br. Kazimierz),
nowicjat
rozpoczął 8 września 1939r. w Górce Klasztornej. Edmund
Morawski (br. Jacek),
nowicjat rozpoczął również 19 marca 1939 r.. Pozostali
zamordowani bracia zakonni to: Ignacy
Muzolf (br. Ignacy), urodzony 16 listopada 1891 r. w miejscowości
Tuchola.
Śluby zakonne złożył 4 października 1913 r. w Górce
Klasztornej. Jan Ossowski
(br. Jan), urodzony 12 lipca 1907 r. w miejscowości Wąbrzeźno. Śluby
zakonne
złożył 8 września 1936 r. w Górce Klasztornej. Jan
Sendroby (br. Feliks),
urodzony 1 lutego 1903 r. w miejscowości
Zajączków, rozpoczął nowicjat 19 marca 1939 r. w
Górce Klasztornej. Zygmunt
Swornowski (br. Eugeniusz), urodzony 12 lutego 1915 r.. Pierwsza
profesja
zakonna 8 września 1939 r.. Jan
Tomala (br. Anioł),
urodzony 12 października 1915 r.. Jego prochy spoczywają na
przyklasztornym cmentarzu. Na
koniec trzej bracia Wilemscy: Alfons (br.
Paweł), klasztorny piekarz, urodzony 11 grudnia 1908 r. w miejscowości
Lubawa.
Śluby zakonne złożył 16 września 1931 r., Konrad (br. Dominik),
urodzony 7
sierpnia 1913 r. w miejscowości Lubawa. Śluby zakonne złożył 19 marca
1938 r. w
Górce Klasztornej, Wacław (br. Metody), urodzony 19 grudnia
1909 r. w
miejscowości Lubawa. Śluby zakonne złożył 8 września 1936 r. w
Górce
Klasztornej. Wszyscy trzej bracia aresztowani zostali 24 października
1939 r. w
Górce Klasztornej.[49] Przedstawiłam
dotychczas martyrologium braci zakonnych, jak już wspomniałam, było ich
25. Przejdę
teraz do martyrologii księży góreckich.
Zacznę od omówienia etapów ich życia, kończąc na
Paterku, w którym zakończyli
życie. W
nocy
z 11 na 12 listopada (o godzinie 2.00)
zgromadzono wszystkich w jedno miejsce. Sprawdzono obecnych według
listy,
wówczas z internowanych nikt nie miał wątpliwości, że muszą
być przygotowani na
coś bardzo poważnego. Nadjechały samochody, skrępowano im ręce sznurem.
To
wystarczyło, aby zrozumieć co teraz może ich spotkać. Ksiądz Bolesław
Wysocki urodzony
20 października 1909r. w Komornikach koło Wielunia, pierwsze Śluby
zakonne
składał 15 sierpnia 1928 r. w Górce Klasztornej. Święcenia
kapłańskie otrzymał
w Kruszewie 23 kwietnia1933 r. z rąk ks. Bpa Walentego Dymka. Pełnił
funkcje
redaktora pisma miesięcznego pt. „Posłaniec Św.
Rodziny.” Został zastrzelony w
Górce 12 listopada1939 r., gdy usiłował uciec podczas
ładowania więźniów na
transport do Paterka. Kolejnym duchownym, który zginął w tę
pamiętną noc był
ks. Piotr Zawada, urodzony 30 września 1889 r. we wsi
Wróblin koło Opola.
Pierwszą profesję zakonną złożył 4 października 1916 r. w Grawe
(Holandia).
Wyświęcony na kapłana 15 sierpnia 1920 r. w Newkierk (Holandia). Do
Polski
przybył razem z ks. Kuczerą w r. 1921 i był
współzałożycielem pierwszego domu
zakonnego w Wieluniu. Przez cały czas swej działalności w kraju
nieprzerwanie
pełnił ważne funkcje w prowincji i był mistrzem nowicjatu, profesorem,
rektorem
niższego i wyższego seminarium duchownego, w tym czasie
również prowadził misje
ludowe i rekolekcje. Ostatnie lata przed wybuchem wojny był
prowincjałem i na
tym stanowisku zastała go zawierucha wojenna. Po drodze do Paterka
zerwano
krzyże misyjne wspomnianemu Piotrowi Zawadzie i ks. Józefowi
Myrwie, urodzonemu
8 stycznia 1889 r. w Bojanowie koło Raciborza na Górnym
Śląsku. Pierwszą
profesję zakonną złożył w Grawe 6 kwietnia 1916 r.. Święcenia
kapłańskie
otrzymał 29 czerwca 1924 r. we Wrocławiu. Pełnił funkcje ekonoma
domowego,
przełożonego klasztoru i mistrza nowicjatu.[50]
Kolejny zamordowany kapłan to ks. Jan Górny urodzony 26
czerwca 1895 r. w
Łuszkowie Wielkopolskim. Pierwszą profesję zakonną złożył 6 listopada
1919 r. w
Grawe. Wyświęcony na kapłana 20 czerwca 1922 r. we Włocławku. Pełnił
obowiązki
profesora w niższym seminarium duchownym w Kazimierzu Biskupim i przez
jedną
kadencję był rektorem tegoż klasztoru. W klasztorze góreckim
pełnił obowiązki
ekonoma. Ostatnim z księży, który zginął w Paterku był ks.
Wincenty Tomasz,
urodzony 19 lipca 1907 r. w Piesnach koło Łobżenicy. Pierwszą profesję
zakonną
złożył 15 sierpnia 1928 r. w Górce Klasztornej. Świecenia
kapłańskie otrzymał
24 czerwca 1934 r. z rąk ks. Bpa Walentego Dymka w Kruszewie, był
profesorem w
Bąblinie.[51] A
oto księża diecezjalni internowani do Górki 9 listopada,
którzy zginęli wraz z
braćmi zakonnymi i księżmi góreckimi w Paterku z 11 na 12
listopada 1939 r. 1. Ks.
Stanisław Grzęda, ur. 1882,
wyśw. 1904, prob. Glesna, dziek. nakielski. 2. Ks.
Wacław Szałkowski ur. 1889r. wyśw. 1913 prob. Łobżenicy. 3. Ks.
Feliks Skrzypczyński, ur.
1878, wyśw 1906, prob. Wyrzyska. 4. Ks. Jan
Jachecki, ur. 1886,
wyśw. 1904, prob. Wysoki. 5. Ks.
Feliks Niedbał, ur. 1881,
wyśw. 1908, prob. Miasteczka Krajeńskiego. 6. Ks.
Marcin Rochowiak, ur. 1890,
wyśw. 1914, prob. Mroczy. 7. Ks.
Wojciech Całka, ur. 1890,
wyśw. 1922, prob. Bługowa. 8. Ks.
Eustachy Wojciechowski, ur.
1903, wyśw. 1928, prob. Orla. 9. Ks. Jan
Mańkowski, ur. 1908,
wyśw. 1933, prob. Fanianowa. 10. Ks.
Roman Rosenthal, ur. 1900,
wyśw. 1928, prob. Bądecza. 11. Ks.
Henryk Warkoczewski, ur. 1908, wyśw. 1935, prob. Rzadkowa. 12. Ks.
Henryk Krygier, ur. 1909
r., wyśw. 1932, prob. Osieka nad Notecią. 13. Ks.
Cezary Lorkiewicz, ur.
1903, wyśw 1932, prob. Wąwelna. 14. Ks.
Leonard Nowak, ur. 1908, wyśw. 1937, wikary Łobżenicy. 15. Ks.
Kazimierz Chojnacki, ur. 1904, wyśw. 1930, wikary z Nakła. 16. Ks.
Henryk Walkowiak, ur. 1911, wyśw. 1934, wikary z Mroczy. Teraz
przedstawiam księży z innych zgromadzeń
zakonnych więzionych w Górce i zamordowanych w Paterku: 1. Ks.
Brunon Dorsz, ur. 17.
X.1910, wyśw. 1935, ze Zgromadzenia Ducha św. 2. Ks.
Józef Codro, ur. 6.X.1912,
wyśw. 1939, pallotyn. Zobaczmy
teraz, jak doszło do internowania sióstr
zakonnych ze Zgromadzenia
Służebniczek
Niepokalanego Poczęcia NMP więzionych w Górce i
zamordowanych w Paterku. Chodzi
mianowicie o Marie Mieczysławe Gotówka, służebniczke
pleszewską urodzoną 2 września
1895 r. w mieście Żepowo, przełożoną Klasztoru i pielęgniarkę i S.
Marie
Benigne Dzikowską służebniczkę pleszewską, urodzoną 13 marca 1893 r. w
Gnieźnie, przedszkolankę. W 1939 r. wyżej wymienione siostry, razem z
innymi
mieszkańcami Łobżenicy, uciekły przed Niemcami. Po powrocie nie
wpuszczono ich
do domu zakonnego. Zamieszkały przez parę tygodni w Górce
Klasztornej, stamtąd
zabrano je wozem na rozstrzelanie.[52] Z
tego
co wiemy sam Harry Szultz podaje zarówno w
procesie niemieckim (1940) jak i w polskim (1953) liczbę pięćdziesięciu
pomordowanych
księży zakonników. – Danina Krwi wielka.[53] Przedstawiłam
listę śmiertelnych ofiar zarówno księży
jak i braci zakonnych, którzy zginęli w nocy z 11
– 12 listopada 1939 r.. A
oto
tabelaryczne przedstawienie strat duchownych w
Górce Klasztornej.
Z 11
na 12 listopada w Paterku zgineli: Księża
góreccy ze Zgromadzenia Św. Rodziny Ks. Jan
Górny Ks.
Józef Myrwa Ks.
Wincenty Tomasz Ks.
Piotr Zawada Księża
diecezjalni z
archidiecezji gnieźnieńskiej Ks.
Stanisław Grzęda Ks.
Wacław Szałkowski Ks.
Feliks Skrzypczyński Ks. Jan
Jachecki Ks.
Feliks Niedbał Ks.
Marcin Rochowiak, Ks.
Wojciech Całka Ks.
Eustachy Wojciechowski Ks.
Jan
Mańkowski Ks.
Roman Rosenthal Ks.
Henryk Warkoczewski Ks.
Henryk Krygier Ks.
Cezary Lorkiewicz Ks.
Leonard Nowak Ks.
Kazimierz Chojnacki Ks.
Henryk Walkowiak Księża
z innych zgromadzeń Ks.
Brunon Dorsz Ks.
Józef Codro Siostry
zakonne Zgromadzenia Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP Maria
Mieczysława Gotówka Maria
Benigna Dzikowska Bracia
zakonni ze Zgromadzenia Św. Rodziny br.
Stanisław Biełasik br.
Stanisław Biedrzycki br.
Alojzy Brygman br.
Konrad Czapiewski br.
Feliks Draeger br.
Florian Głyż br.
Maksymilian Grzywacz br.
Franciszek Gurda br.
Ignacy Gwiździel br.
Stanisław Kalisz br.
Kazimierz Kiełczewski br.
Walerian Lewandowski br.
Franciszek Łangowski br. Jan
Łoniewski br.
Kazimierz Łukaszewski br.
Edmund Morawski br.
Ignacy Muzolf br. Jan
Ossowski br. Jan
Sendroby br.
Zygmunt Swornowski br.
Jan
Tomala br.
Alfons Wilemski br.
Konrad Wilemski br.
Wacław Wilemski 11
listopada 1939 r. w
Górce Klasztornej przed wyjazdem do Paterka zastrzelony
podczas próby ucieczki
ze Zgromadzenia Św. Rodziny Ks.
Bolesław Wysocki. 8
listopada 1939 r.
powieszony w lesie przez Niemca Brombera ze Zgromadzenia Św. Rodziny br.
Franciszek
Jabłoński[54]. Nasuwa
się myśl, dlaczego Niemcy, w tak brutalny
sposób postąpili z księżmi i zakonnikami
góreckimi. Jest oczywiste, że duchowni
ci zginęli niewinnie ponieśli śmierć, gdyż stali się ofiarami terroru
hitlerowskiego. Mam wrażenie, że duchowni pogodzili się z faktem, że
zostaną
zabici. Wyjątek stanowił Ks. Bolesław Wysocki, który
próbował ucieczki. Chciałabym
się teraz skupić na drugim w dziejach góreckiego obozu
etapie zagłady, bardziej
krwawym i skutecznym niż poprzedni. Chodzi mianowicie o zamordowanie
przez hitlerowców
miejscowej inteligencji i ludności żydowskiej więzionych w
Górce Klasztornej. Już
w kilka godzin po wywiezieniu duchownych przetransportowano do niego
dwie
więźniarki Nowakowską i Majewską. W dniu następnym osadzono w nim Jana
Topora z
Liszkowa. W połowie listopada przebywało w obozie góreckim 8
Polaków, oprócz
wymienionego Topora; Antoni Więźniarski z Dźwierszna Małego, Andrzej
Olszak z
Gromadna, Anna i Antoni Jaworscy z Liszkowa, Jan Stepka z Łobżenicy,
Brummer z
Augiścina, komornika sądowego z Wyrzyska[55]. Już
we wrześniu 1939 r. rozpoczęto akcję skierowano przeciwko łobżenickim
Żydom,
wszystkich mężczyzn tej narodowości, wywieziono do obozu w Lipce, woj.
pilskie
(obecnie wielkopolskie). Po dwóch miesiącach powracali do
swych miejsc
zamieszkania. Ich wolność nie trwała jednak długo. Już 12 listopada
tego r. wszyscy
wraz z kobietami i dziećmi znaleźli się w obozie w Górce
Klasztornej. Łącznie
przebywało tam 36 Żydów, wśród nich 94-letni
starzec i troje dzieci w wieku od
5-7 lat[56]. W
grupie więźniów żydowskich znajdowali się m.in.: Maks
Gronheim, Helena Itzig,
Hugon Etyl Itzig, Leon Itzig, Fryda Moses, Lina Moses, Anita Moses,
Michał Moses,
Fritz Pinkus, Herman Pinkus, Maks Pinkus, ojciec i syn Tauberowie,
dwoje dzieci
Kantora i ów 94-letni starzec[57]. Wszyscy
więźniowie osadzeni w obozie i dowiezieni jeszcze później
zostali zamordowani w
ogrodzie klasztornym. Świadkiem tego ohydnego mordu był Jan Topor,
który jako
jedyny z więźniów ocalał, ponieważ rzeźbił przed wojną dla
jednego miejscowego
Niemca Ruxa orła pruskiego ze swastyką[58].
Egzekucję przeprowadzono późnym wieczorem 22 listopada.
Topor jako naoczny
świadek zbrodni z ogrodzie w Górce Klasztornej kilkakrotnie
zeznawał m.in. w
1947 r. przed ks. Prowincjałem Kuczerą, a w 1952 r. na procesie
Szultza, w 1953
i 1962 r. przed pracownikiem Instytutu Zachodniego[59]. Opierając
się na relacji Topora dowiadujemy się, że uwięziono wszystkich w
piwnicy na
węgiel. Tam tez spali Niemcy z Selbstschutzu, którzy bili
ich codziennie
biczami i pałkami, nieraz do utraty przytomnośći. 22
listopada 1939 r. o godzinie 16.00 świadek dokładnie pamiętał tę datę,
Niemcy
urządzili sobie w klasztorze głośną i długą libacje, w czasie
której dużo jedli
i pili wódkę. W czasie libacji nakazali Toporowi i Żydom
wykopać wielki dół w
ogrodzie[60]. Zeznał,
że nie dano im kolacji i około godziny 22.00 piątka Polaków
otrzymała rozkaz,
aby się udać przed kopiec w ogrodzie. Wśród tej piątki
mężczyzn znalazł się i
on. Niemcy świecili latarkami. Kazali im wejść do dołu i już Szultz
miał dać
rozkaz otwarcia ognia, w tym Niemiec Rux zawołał że tego rzeźbiarza
tzn. Topora
trzeba zostawić, on jest potrzebny[61]. Z
wywiadu przeprowadzonego z Joanną Topor, zam. obecnie w Wyrzysku i
zeznań
wymienionego świadka zbrodni dowiadujemy się, że rzeźbił Ruxowi orła
pruskiego
ze swastyką hitlerowską i planował zlecić mu inne prace. To uratowało
mu życie.
Dodać trzeba, że Topor był utalentowanym rzeźbiarzem i jako taki był
Niemcom
bardzo potrzebny[62]. Szczególnie
męczeńską śmierć komendant niemiecki w Górce wymyślił dla
Anny Jaworskiej z
domu Nowickiej pochodzącej z Liszkowa, matki kilkorga dzieci. W czasie
powstania Wielkopolskiego w Wysoce Anna jako rezolutna dziewczyna była
zręczną
i bohaterską łączniczką, która wielokrotnie wyprowadzała w
pole żołnierzy
Grenzschutzu. Za dzielność i odwagę dwukrotnie była odznaczona krzyżem
walecznym i krzyżem Virtuti Militari. Rzadkie jak na warunki polskie
odznaczenie otrzymane przez skromną dziewczynę wiejską. Wybrała sobie
za
towarzysza drogi życiowej Antoniego Jaworskiego, pracownika rolnego na
folwarku
von Witzlebena w Liszkowie. Stary junkier pruski, w którego
rodzinie nie obce
były szlify generalskie i marszałkowskie buławy, zaczął się lękać, gdy
jako
młody fornal pojął za żonę dzielną dziewczynę. Czuł, że ma na swoim
terenie
polskiego żołnierza w spódnicy. Jak inni junkrzy, żył myślą
o odwecie i
przygotowywał „piątą kolumnę” do rozprawy z Polską.
Nienawiść narastała latami.
Ostatnie lata przed wojną to seria nieustannych szykan wobec
niewygodnych
komorników. Wymówił im pracę i mieszkanie.
Wówczas Anna Jaworska stanęła w drzwiach
z odznaczeniami wojskowymi na piersiach. Urzędnik cofnął się,
oświadczając
junkrowi, że nie ma władzy do wysiedlenia tej rodziny. Antoni Jaworski
zaskarżył do sądu von Witzlebena za szkody poniesione przez stosowane
szykany.
Junkier przegrał sprawę na stopniu powiatowym i wojewódzkim.
Wyrok najwyższej
instancji brzmiał, że oskarżony powinien spłacić cały deputat
poszkodowanym w
gotówce lub równowartości w ziemi do dnia 15
września 1939 r.. Naturalnie gdy
Anna Jaworska wróciła z ucieczki natychmiast ją aresztowano.
Dowódca niemiecki
rozkazał dwom grupom więźniów żydowskich przywiązać jej do
nóg mocne liny i
ciągnąć w przeciwnych kierunkach. Niemcy oświadczyli, że za to ich
zwolnią.
Kobieta krzyczała w niebogłosy. Harry Szultz rozerwane strzępy ciała
razem z
linami kopnął do dołu. Żydów krótko potem
zastrzelono jako kolejne dwie piątki[63]. Z
zeznań przed pracownikiem Instytutu Zachodniego Jan Topor dodał, że
dziewczętom
żydowskim kazano rozebrać się do naga i biegać po ogrodzie w świetle
latarek.
Szczuto je przy tym psami. Gdy już były zmęczone, zostały
również rozstrzelane
nad grobem i wrzucone do niego. Wszystkich przed rozstrzelaniem
straszliwie
bito rozkładając na rozwidlonym w kształcie litery
„V” pniu[64].
Jan
Topor powiedział również, że jedna z kobiet przed egzekucją
porodziła dziecko.
Szultz podszedł do niej, zepchnął nowo narodzone dziecko do dołu. Matkę
zaraz
potem zastrzelił. Słyszał przeraźliwe krzyki tej kobiety[65]. W
nocy po zamordowaniu wszystkich więźniów sam naoczny świadek
zasypywał
zabitych. Dodaje, że grób miał 15 metrów
długości, 2 metry szerokości i tylko
ok. 1 metr głębokości. Następnego dnia kazano mu miejsce zbrodni
wyrównać i
przykryć liśćmi[66]. Kolejny
świadek Roman Laska potwierdził szczegóły opisanej przez
Topora egzekucji w tej
mierze, w jakiej były mu znane. Zeznał on, że wymienieni wyżej
więźniowie
przebywali w piwnicy na węgiel. Roman
Laska zeznaje że: „słyszał strzały około godziny 23.00, nie
wiedział jednak, że
w ogrodzie klasztornym była w tym momencie egzekucja. Domyślał się
natomiast,
ze rozstrzelano członków więzionej społeczności żydowskiej,
bo 22 listopada około
godziny 15.00 widział, jak oni wykopywali długi dół. O samej
egzekucji
dowiedział się od Topora. Dodaje jednak, że gdy następnego dnia
owiązywał słomą
drzewka w ogrodzie, zauważył świeżo zasypany dół”[67]. Jan
Topor w dalszym ciągu był jedynym więźniem, usługiwał Niemcom,
którzy zajmowali
się gospodarstwem rolnym. R. Laska podaje, ze Topora zmuszano do
rzeźbienia
swastyk i orłów. Przez
cały czas spał w piwnicy. Laska każdego wieczoru zobowiązany był
zamykać
jedynego świadka masakry dokonanej w ogrodzie. Topor mówił
mu wtedy: „Zamknij
mnie dobrze, abyś sobie i mnie nie szkodził” Obaj twierdzą,
że w czasie
doraźnych odwiedzin klasztoru góreckiego przez Szultza i
kilku innych z
Selbstschutzu, kazali Lasce chodzić po podwórzu i polach,
nosić sutannę i
kapelusz słomiany, aby w ten sposób zwieść ludzi,
którzy myśleli może, że w
klasztorze przebywają jeszcze księża[68]. Wkrótce
po ostatniej zbrodni w ogrodzie obóz w Górce
Klasztornej uległ likwidacji, ale
klasztor był jeszcze przez pewien czas miejscem zabaw pijackich H.
Szultza[69]. Przytoczony
etap zagłady ludności żydowskiej w
dziejach góreckiego obozu był okrutniejszy od zagłady
duchwnych. Plany
eksterminacji podzielili sobie okupanci na etapy. Przy tym obowiązywała
hierarchia odgórnie nakreślonych zadań. Gauleiter Forster po
dekrecie Hitlera,
mocą którego ziemie okupowane z wyłączeniem tzw. Generalnego
Gubernatorstwa
zostały wcielone do Wielkiej Rzeszy Niemieckiej dnia 8 października
1939 r.,
zaczął przeprowadzać inspekcję podległych sobie władz administracyjnych
i policyjnych
w Bydgoszczy i Toruniu. Dopatrzył się opóźnienia w akcji
eksterminacyjnej. Wszędzie
więc nawoływał do jak najszybszego zlikwidowania problemu polskiego.
Aby
poprzeć swoje zdanie zacytuję słowa Forstera wydane w specjalnej
instrukcji: „sprawą
szczególnej wagi jest ujęcie i odosobnienie polskich
przywódców oraz
intelektualistów, do których zaliczam
nauczycieli, duchownych, ludzi z wyższym
wykształceniem i ewentualnie kupców”[70]. Oczyszczenie
terenu zdobytego z elementów „wrogich” i
niepożądanych zaczęło się już w
okolicy Łobżenicy z chwilą urzędowego i inkorporowania tych ziem do
Rzeszy-dekretem
Hitlera z dnia 8 października 1939 r. Natychmiast
rozpoczęła się akcja przeciwko
nauczycielstwu. Sam Harry Szultz internował do Górki
kierownika szkoły w
Wiktorówku, Mariana Konka, wielkiego przyjaciela
Górki, oficera w stanie
spoczynku, który prowadził zawsze wszystkie defilady w
czasie świąt narodowych w
Łobżenicy oraz Zofię i Alfreda Conradów z Łobżenicy i Jana
Kulińskiego, którego
Szultz osobiście zastrzelił[71]. Józef
Rainholtz – aptekarz z Łobżenicy, Nowakowscy
– właściciele majątku w Szczerbinie, Maciejewscy i Pankowscy
zostali
zamordowani w Górce Klasztornej. Komendant
Szultz miał do pomocy około 10 strażników. Oto skład osobowy
tej zbrodniczej
drużyny: 1. Edward
Rux, ur. 29 sierpnia
1904r., rybak z Luchowa. 2. Walter
Hahnfeldt, ur. 25
kwietnia 1907r., rzeźnik z Łobżenicy. 3. Karl
Franke, ur. 31 sierpnia
1924r., uczeń kupiecki Losego z Łobżenicy. 4. Alfred
Karau, ur. 23 czerwca
1909r., czeladnik stolarski z Łobżenicy 5. Ehrenfried
Keller, ur. 26
listopada 1914r., kupiec z Łobżenicy. 6. Egon
Karau, ur. 23 października
1910r. mistrz stolarski z Łobżenicy. 7. Kurt
Ziemmer, rolnik z Luchowa,
Trauhänder gospodarstwa rolnego w Górce. 8. Hubert
Jahr, rolnik z
Witrogoszcza, członek SS. 9. Hubert
Janowitz, leśniczy z
Chlebna, członek SS. 10. Heine
Schleig, malarz pokojowy
w Witrogoszcza[72].
Niewiele
wiadomości przeniknęło poza mury klasztorne, gdyż zaprowadzony rygor
nie
pozwalał na kontaktowanie się ludności więzionej z ludźmi z zewnątrz.
Uwięzioną
inteligencję prowadzono codziennie pod eskortą do robót
rolnych w majątku w Ratajach.
W drodze do pracy konwojent jadący na rowerze urządzał z nimi często
błazeństwa
gimnastyczne, popędzając ich i bijąc korbaczem, gdy który z
nich nie nadążał w
tej bieganinie. Świadkami takiej katorgi byli mieszkańcy osady
klasztornej, ludzie
z innych wiosek udający się po zakupy do miasta. Korbacze
i bicze używane w klasztorze z pewnością były takie same, jakich
używano w
więzieniach przy rewizjach. Producentem ich był rymarz Krygier z
Łobżenicy.
Rzemienie skórzane były na końcu oprawiane w łańcuszki,
opatrzone w kulki
żelazne lub skręcane na końcu drutem, a niekiedy same tylko łańcuszki
obszywane
skórą. Tenże rymarz chwalił się, że jego
„rzemienie najlepiej ciągły”[73]. Próby
nawiązania kontaktu przez najbliższych
krewnych z więzionymi w klasztorze nie dawały żadnego rezultatu Na zakończenie rozważań nad męczeńską śmiercią duchownych, inteligencji i ludności żydowskiej więzionych w Górce Klasztornej można powiedzieć, że choć zło miało tu swoje chwile triumfu, to z pewnością nie udało się Niemcom wymazać tego miejsca, a dzięki uratowaniu przez Kazimierza Boruckiego przed dewastacją ze strony młodzieży hitlerowskiej, o którym będzie mowa w dalszej części pracy cudownego obrazu, którego koronacji dokonał Prymas Stefan Wyszyński. Obóz jeńców angielskich i hitlerowskich hufców pracy od czerwca 1940 r. do października 1943 r. 3.
1. Życie jeńców angielskich w klasztorze
i pobyt młodzieży hitlerowskiej Rozdział
ten będzie
dotyczyć życia jeńców angielskich w klasztorze i pobytu
młodzieży
hitlerowskiej. Na początek przedstawiam warunki życia jeńców
angielskich w
klasztorze. Następnie zasygnalizuję czemu służył hitlerowski hufiec
pracy. Miejsce
kaźni w Górce Klasztornej, po opuszczeniu go przez
zbrodniczą grupę Harrego
Szultza, przekształcono w obóz jeniecki, filię Stalagu XXA w
Toruniu. Po
porażce Anglików pod Dunkierką w czerwcu 1940 r. Niemcy
przywieźli ich do Górki[75]. Kolejna
filia toruńskiego Stalagu znajdowała się dalej od Łobżenicy w Dąbkach. Jeńcy
Stalagu XXA pracowali na folwarku w Turzkowie[76]. Obóz
macierzysty w Toruniu przeznaczony był dla szeregowców,
podoficerów podlegał
Urzędowi Jenieckiemu. Bezpośredni nadzór sprawował nad nim
dowódca jeńców wojennych
XX okręgu wojskowego Werhmachtu z Gdańska gen. mjr. Meyer[77]. W
obozie góreckim przebywało około 300 jeńców
angielskich. Obóz otoczony był
wysokim parkanem z drutu kolczastego[78]. Jeńców
angielskich – pamięta Edmund Zawichrowski mieszkaniec
Łobżenicy, mówi, że:
„zobaczyłem ich po raz pierwszy, kiedy czyścili staw w
Ratajach z odpadków
gorzelnianych. Trzymano ich w Górce Klasztornej, skąd
udawali się do pracy w
okolice Łobżenicy. Drugi raz widziałem ich przy budowie drogi z Rataj
do
Wiktorówka. Ludność folwarczna korzystając z nieuwagi
wachmanców, dzieliła się
z angielskimi jeńcami żywnością. Najczęściej podrzucano chleb, gotowane
ziemniaki w stajni dokąd pracujący jeńcy mogli dostać się
niezauważeni”[79].
Nie
ulega wątpliwości, że E. Zawichrowski poznał życie jeńców
angielskich w
klasztorze. Trudno mi dokładniej powiedzieć, ale jestem przekonana, że
z jego
wypowiedzi wynika, iż owi jeńcy wiedli w klasztorze spokojne życie. W
podobny sposób zorganizował im pierwszą obozową gwiazdkę R.
Laska, kiedy
jeszcze nie dostawali paczek. Mówi, że „bochenki w
worku wziął na plecy, a
pakunki z ciasteczkami do ręki i późnym wieczorem poszedł do
Górki jak
prawdziwy Gwiazdor na Wigilię Bożego Narodzenia. Zbliżywszy się do muru
klasztornego, zdjął obuwie i skradł się w samych pończochach, żeby
śnieg nie
skrzypiał. Następnie przerzucił ostrożnie prowianty przez mur tuż za
oborą, a
potem idąc ku bramie, normalnie wszedł na podwórze. Tu nie
widząc nikogo,
zabrał przyniesioną gwiazdkę i ukrył w skrzyni z sieczką dla koni.
Nazajutrz
rano wszystko odpowiednio zawinął, ozdobił choinkę i w pustej beczce na
zlewki
z kuchni dostarczył do klasztoru[80]. Jeńcy
odwzajemnili się swemu dobroczyńcy przy okazji swoich uroczystości
narodowych.
Kiedy nadchodziły już paczki z Czerwonego Krzyża zaprosili go na
przyjęcie do
refektarza[81]. Opis
życia jeńców angielskich w klasztorze góreckim
można również znaleźć w książce
Warrena Tute’a. Jest w niej ukazana droga udanej ucieczki z
obozu angielskiego
Żyda Leona Green. Plan ucieczki opracowany w Górce znany był
Romanowi Lasce. Green
zrealizował go dopiero po przeniesieniu obozu do Grudziądza[82].
Likwidacja obozu jenieckiego w Górce nastąpiła po
dwóch latach i wówczas jeńców
angielskich przetransportowano do Grudziądza[83]. Od
jesieni 1943 r. do końca wojny Górka była obozem
szkoleniowym dla hitlerowskich
hufców pracy. Większość młodzieży pochodziła z rodzin
Volksdeutschów. W
obozie w gaju po pracy ćwiczono musztrę i
podstawowe zasady strzeleckie i jak najszybciej wysyłano młodych ludzi
na front[84]. To
potwierdzają mieszkańcy, którzy przypadkowo przejeżdżali
drogą w kierunku
Łobżenicy, a w szczególności Jan Grzybowski[85]. Klasztor
uległ w tym czasie dalszej dewastacji. Ks.
Z. Kruża tak to opisuje: „Młodzież ta dość rozwydrzona, z
którą wychowawcy z
trudem dawali sobie radę, wpadała do kościoła i demolowała figury
świętych i
rzucała kamieniami do okien kościoła…”[86]. Obóz
hufców pracy został ewakuowany 21 stycznia 1945 r. i cała
załoga udała się na
zachód. Włączono ją do Volksfrontu. O
przebiegu ratowania od zniszczeń drogich pamiątek
kościoła w Górce Klasztornej dowiadujemy się ze sprawozdania
Dyrektora Muzeum
Miejskiego w Bydgoszczy Kazimierza Boruckiego. W czasie wojny był on
rzeczoznawcą przy zabezpieczeniu dzieł sztuki. Przydzielono go
delegatowi
generalnemu powiernika w Berlinie artyście SS Sturmführer
Duttenbergowi z SD. W
zabezpieczeniu brał udział również Kondrat Kothe,
wówczas Dyrektor Muzeum
Miejskiego w Bydgoszczy. Ze
sprawozdania Boruckiego z r. 1947 dowiadujemy
się, że Górka była wtedy obozem jeńców
angielskich, otoczona wysokim parkanem z
drutu kolczastego. W czasie odwiedzin zastali wszystko w nieładzie:
poprzewracane krzyże, lichtarze, leżące obrusy, w zakrystii szaty
liturgiczne
leżały także na podłodze. Obraz cudowny w ołtarzu głównym
był zasłonięty drugim
obrazem Matki Boskiej Niepokalanej. Poza
tym w posiadaniu kierownika gospodarstwa Górki
– Ziemmera, były cenne naczynia liturgiczne (monstrancja i 4
kielichy). Borucki
dowiedział się, że Górka wkrótce stanie się
obozem dla młodzieży hitlerowskiej
i dlatego należało czym prędzej wywieść ocalałe pamiątki. Na jego
prośbę
Sturmfűlhrer zażądał wydania cennych zbiorów kościoła.
Cudowny obraz Matki
Boskiej malowany na płótnie wyjęto z wielkiego ołtarza i
zapakowano do
samochodu, razem zabrano 27 srebnych wot i 3 medaliony z łańcuszkami,
srebny
różaniec, 2 srebne łańcuszki i pozłacaną broszkę, sznur
pereł, 12 sznurków
czerwonych korali i 1 sznur bursztynowych. Następnie
zapakowano drugi obraz a z nim kapy, ornaty, dalmatyki, alby, komże,
obrusy,
bieliznę kielichową. Innym razem zabrano trumienkę z Matką Boską i 4
kielichy
mszalne, duże krzyże z korytarzy, chorągwie, antypendia, lichtarze,
krzyże
ołtarzowe i skórzane fotele. Zabrano także i przechowano
monstrancję z 1680 r.
z trzema wieżyczkami stylu gotyckiego, 77,4 cm wysokości. U podstawy ma
wyryty
napis: Jan z Grotkowa Grotkowski z Katarzyną Najświętszej Panience, a
także granitową
kropielnicę do wody święconej z kruchty, pochodzącej z wczesnego
średniowiecza
o dziwnej surowej obróbce z wieloma krzyżami i wizerunkiem
ukrzyżowanego
zbawiciela. Wszystkie
te przedmioty ukrył Borucki w Muzeum Miejskim w Bydgoszczy.[87] Nadmienić
trzeba, że po zburzeniu przez okupanta muzeum wraz z kościołem
pojezuickim,
zmagazynowano zbiory w byłym Lombardzie przy ulicy Pocztowej. Tutaj
spoczywały
dobrze zakonserwowane i uratowane od zniszczeń. [88] W
niedzielę dnia 24 czerwca 1945 r. nastąpiło uroczyste odsłonięcie
cudownie
uratowanego obrazu. Chciałabym
teraz przedstawić sprawozdanie K. Boruckiego i naszkicować w
krótkim zarysie
przebieg ratowania przedmiotów kultu religijnego w
Górce Klasztornej: ”Na
życzenie Wielebnego Duchowieństwa ze Zgromadzenia Św. Rodziny szkicuję
w
krótkim zarysie przebieg uratowania od zniszczenia drogich
pamiątek kościoła w
Górce Klasztornej powiatu wyrzyskiego. W powiecie wyrzyskim
zatrzymaliśmy się w
Łobżenicy, gdzie siostrze byłego proboszcza śp. Wacława Szałkowskiego
delegat
powierzył dalsze zatrzymanie kluczy i opiekę nad kościołem. Tutaj
powiedziała
mi pani Szałkowska, abym udał się do Górki Klasztornej,
gdzie będę potrzebny.
Dużo słyszałem o Cudownym Obrazie Matki Boskiej Góreckiej, o
pięknym położeniu
klasztoru, który był otoczony wysokim parkanem z drutu
kolczastego, a za drutem
trzymano jeńców angielskich. W kościele wszystko leżało w
nieładzie. Odruchowo
klękam na kolana i w tym momencie miałem dziwne uczucie, że tutaj
należy coś
zrobić, aby wszystko zabezpieczyć. Niemcy, którzy na mnie
klęczącego patrzyli,
nie przeszkadzali mi w moich rozmyślaniach. Słyszę tylko, jak
mówią, że kościół
i klasztor zostanie oddany do dyspozycji młodzieży
niemieckiej na tzw. Hitlerjugendburg, a wszystkie szaty na
zbiór tkanin Spinnstoffsamlung[89].
Na podwórzu podchodzi do mnie robotnik i informuje mnie, że
na strychu
klasztoru powiernik gospodarstwa Ziemmer przechowuje ukryte złote
przedmioty.
Na moją prośbę Dettenberg zmusza Ziemmera do wydania dobrze ukrytych
rzeczy. W
koszu od bielizny była monstrancja i 4 kielichy mszalne. Na dnie kosza
dużo
komunikantów i hostii. Komunikanty spaliłem w piecu na
odwachu, a monstrancję i
kielichy opakowane zabraliśmy do Bydgoszczy. Monstrancja jest srebrna i
pozłacana, 77,4cm wysoka. U podstawy ma wyryty napis: „Jan z
Grotkowa
Grotkowski z Katarzyną N. Pannie Góreckiej - ofiarował
1680.” Jeden kielich był
starszy o formach barokowych a trzy dalsze nowsze. Za zgodą i
wspólnie z
dyrektorem Kothem, kasztelanem Jakubem Nowickim, wybraliśmy się
samochodem ciężarowym
do Górki. Tutaj żołnierze niemieccy nie robili nam
trudności, gdyż Kothe miał pisma
upoważniające do
zabezpieczania na powiat wyrzyski. Pierwszą czynnością było wydostać z
wielkiego ołtarza Cudowny Obraz Matki Boskiej. Obraz sam jest malowany
na
płótnie, a następnie przymocowany na dość grubych deskach.
Na płótnie znajduje
się czerwony aksamit i srebrne sukienki częściowo pozłacane –
27 wot srebrnych
i 3 medaliony z łańcuszkami, 1 różaniec srebrny, 2 łańcuszki
srebrne i broszka
zapakowana osobno. Po niedługim czasie pojechaliśmy ponownie do
Górki, aby
zabrać trumienkę ze spoczywającą Matką Boską, duże krzyże z korytarzy,
chorągwie, antypendia, lichtarze, krzyże ołtarzowe, nawet ciężkie
skórzane
fotele przewieźliśmy do Bydgoszczy”.[90] Po
oswobodzeniu wróciły wszystkie pamiątki do
Górki. Przewozem zajął się ks. Walczak wraz z Barbarą
Kwiatkowską.[91] Generalnie
należy sądzić, że Kazimierz Borucki
zasługuje na uznanie, to czego dokonał dla Górki Klasztornej
ratując przedmioty
kultu religijnego było bardzo ważne, dzięki niemu możemy je oglądać do
dnia
dzisiejszego. Ekshumacja
pomordowanych księży i braci
zakonnych dokonana
w 1945 r. Rozdział
ten poświęcony jest ekshumacji. Moim zamiarem jest pokazanie, że mimo
starannego maskowania nie udało się Niemcom wymazać zbrodni
góreckiej. Wielu
świadków przeżyło, m.in. Jan Topor, ks. Mieczysław Buławski.
Przeprowadzone
ekshumacje dostarczyły niezbitych dowodów, dowodzących, iż
żołnierze niemieccy
w brutalny sposób zamordowali duchownych, inteligencje i
ludność żydowską. Na
terenie gminy Łobżenica ekshumowano 10 grobów, w tym mogiłę
w ogrodzie
klasztornym, oraz grób zamordowanych księży
góreckich, diecezjalnych i braci
zakonnych w żwirowni w Paterku. We wszystkich przypadkach jednym z
głównych
winowajców był Harry Schultz. Pierwszej
ekshumacji dokonano w maju 1945 r. z miejsc przy Łobżenicy. Szczątki
ofiar
zebrano w kilku trumnach i złożono na cmentarzu parafialnym w Łobżenicy. Manifestacyjny
pogrzeb odbył się 1 lipca 1945r. i uczestniczyli w nim członkowie
rodzin
pomordowanych, mieszkańcy Łobżenicy i okolicznych wsi[92]. Nie
natrafiono na szczątki brata Jabłońskiego, zastrzelonego a potem
powieszonego
przez Brombera w lesie koło Łobżenicy. Podobnie nie ekshumowano zwłok
ks.
Bolesława Wysockiego zastrzelonego na murze klasztornym w czasie
próby
ucieczki.[93] Ks.
Z. Kruża podaje, że w czasie uroczystości pogrzebowej nad
wspólną mogiłą
przemawiał ocalały świadek z obozu w Górce ks. M. Buławski
– proboszcz z
Kosztowa. Nawiązał on do tragicznych dni 1939 r. – miejsca
egzekucji. W ciszy i
zadumie trumny ze szczątkami złożono do wspólnego grobu. Po
upływie tygodnia do mogiły dołączono m.in.
zwłoki ks. Wacława Szałkowskiego – proboszcza z Łobżenicy
(Ekshumowano go w
Paterku).[94]
Zwłoki
wymienionego księdza rozpoznał organista Jan Grzybowski, po wełnianych
kalesonach
i butach. (głowę miał odciętą stąd były trudności w identyfikacji).[95]
Nad tą mogiłą stoi pomnik z murowaną tablicą, z napisem: „Tu
spoczywają prochy
54 Polaków z Łobżenicy i okolicy pomordowanych przez
hitlerowców we wrześniu
1939 r.. Boże racz ich przyjąć do swego królestwa i obdarz
ich pokojem wiecznym”. Drugiej
ekshumacji dokonano w Paterku w żwirowni, w dniach 3 – 5
lipca 1945 r. dokąd
wywiezieni zostali i rozstrzelani m. in. bracia zakonni, misjonarze z
Górki i
księża diecezjalni więzieni w klasztorze. Ekshumacja w Paterku
doprowadziła do
znalezienia 218 zwłok zamordowanych tam ludzi w tym największy
grób zawiera
szczątki 70 osób m.in. wymienione duchowieństwo
góreckie.[96] Spośród
opisu wielu zwłok, podaje rozpoznane szczątki ks. Prowincjała Piotra
Zawady: „Zachowała
się czaszka z korpusem, postrzał nastąpił w kości czołowej, wylot w
kości
potylicy z licznymi pęknięciami. Znaleziono medalik, skrawki bielizny z
inicjałami 154. W mostku części dolnej zachowały się 3 złote zęby
obustronnie.”
Przy ekshumacji obecny, były ks. Stanisław Walczak z Górki. Niektóre
zwłoki mające przy sobie krzyże misyjne księży góreckich
zamierzał zabrać do
wspólnej mogiły na cmentarz w Łobżenicy. Nie uzyskał jednak
pozwolenia.[97] Duchowieństwo
góreckie złożono do wspólnego grobu na cmentarzu
w Nakle z wyjątkiem ks. W.
Szałkowskiego. Miejsce egzekucji (żwirownia) upamiętnione zostało
obeliskiem z tablicą,
na której widnieje napis: „ Ofiarą terroru
hitlerowskiego 1939 r. Cześć ich
pamięci” Również
mieszkańcy parafii Fanianowo ufundowali ks. Janowi Mańkowskiemu
pamiątkową
tablicę, umieszczoną przy wejściu na ścianie kościoła. Poza tym
postawili swemu
proboszczowi na cmentarzu nagrobek – symbol z napisem:
„ ks. Jan Mańkowski
proboszcz parafii Fanianowo zginął za wiarę i ojczyznę z rąk
hitlerowskich
okupantów 1939 r..”[98] W
odkryciu masowego grobu Polaków i Żydów w
ogrodzie zamordowanych w dniu 22 na
23 listopada 1939 r. pomógł jedyny ocalały świadek zbrodni
Jan Topor. Wdowa po
zmarłym świadku pani Topor stwierdziła, że jej mąż z łatwością trafił
na
miejsce pochówku. Wydano mu przecież polecenie zasypania
ciał.[99] W
skład komisji do przeprowadzenia ekshumacji weszły następujące osoby:
Z.
Rosiński – sędzia Sądu Wojewódzkiego w Bydgoszczy,
Kosmecki – prokurator Sądu
Powiatowego w Nakle, M. Matejek – przedstawiciel Powiatowej
Rady Narodowej w
Wyrzysku, Stasiak – kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej
i Mieszkaniowej w
Wyrzysku, Z. Tandek – Kierownik Ośrodka Zdrowia w Łobżenicy
oraz przedstawiciel
Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce w Bydgoszczy. Komisja
rozpoczęła pracę wiosną 1965 r. Znaleziono tylko 36 zwłok mordu
hitlerowskiego. Przy
ekshumacji był obecny Jan Topor i rodziny
pomordowanych m. in. dzieci Jaworskich z Liszkowa i córka
Stepki z Łobżenicy. Rozpoznano
kilku Polaków, gdzie znajdują się pozostali – nie
wiadomo. Uważa się jednak, że
liczba zamordowanych tam Żydów była wyższa niż liczba
znalezionych zwłok. Sytuacja
jest tym bardziej tragiczna, gdyż przedstawicieli tej narodowości w
czasie
ekshumacji nie miał kto rozpoznać.[100] Pozostałości
zwłok – czaszki i kości
złożono do kilku trumien, które chwilowo przechowano w
kaplicy przy klasztorze. W
dniu 9 maja 1965 r. trumienki ze szczątkami, samochodem straży pożarnej
przewieziono na cmentarz parafialny i złożono we wspólnym
grobie obok grobu
ekshumowanych w maju 1945 r. Szczątkom wystawiono pomnik z granitu, a
na
mosiężnej tablicy napisano „Pamięci ofiar zbrodni
hitlerowskiej dokonanym w r.
1939 w Górce Klasztornej.” W
ogrodzie góreckim w miejscu zbiorowej mogiły, po
ekshumacji wystawiono pomnik z krzyżem i marmurową tablicą z napisem:
„ Miejsce
ofiar zbrodni hitlerowskiej dokonanej w dniu 22 – 23 XI.
1939r". Jan
Sziling
z Uniwersytetu Toruńskiego w swej cennej pracy pt.
„Eksterminacja polskiego
duchowieństwa na Pomorzu i Kujawach przeprowadza analizę
motywów, jakim
kierował się okupant w swej eksterminacyjnej polityce w stosunku do
duchowieństwa.
Przytacza słowa Gauleitera Fostera z 1940 r., zachęcające do większej
gorliwości w tej dziedzinie i wypowiedziane dla uspokojenia sumień
morderców: „Nie
możemy także zapomnieć, że kierownikami polityki i polonizacji byli
przede
wszystkim księża, szlachta, nauczyciele i reszta inteligencji. Sfery
wyżej wymienione
miały wpływ na masy i pracowały nad tym, aby ludność odgrodzić od
niemczyzny a
pozyskać dla polskości. Tych prowodyrów polityki
polonizacyjnej usunęliśmy
zaraz po zajęciu tego kraju i uniemożliwiliśmy im dalsze wywieranie
wpływu na
szerokie masy w duchu polskości[101].” Orientacyjnie
można zsumować ofiary Harrego Szultza więzione w Górce
Klasztornej i
zamordowane następująco: 50
osób duchownych i zakonników, 20
osób zamordowanych w Górce i pochowanych z
ludnością żydowską i oddzielnie,
36
osób narodowości żydowskiej, Razem
106 pomordowanych.[102] W
zasadzie
przeprowadzono trzy wyżej wymienione ekshumacje ofiar zamordowanych,
których
śmierci współwinny był Harry Szultz. Pomniejsze groby,
kryjące już dziś prochy
w miejscach niezidentyfikowanych, należy zaliczyć do grobu nieznanego
żołnierza.[103] Dla przykładu podaje tutaj niektóre opisy zwłok, które mogą rzucić światło odnośnie do pomordowanych księży z obozu w Górce: „Czaszka
nr 12 z tułowiem. Widoczny
postrzał przy wylocie w okolicy potylicy prawej z widocznymi
pęknięciami. Żebra
złamane. Do dowodów rozpoznanych dołączone: brewiarz,
medalik, okulary,
relikwiarz.” „
Czaszka nr 14 bez zmian. Korpus bez czaszki. Przy
zwłokach znaleziono i dołączono do dowodów
rozpoznawczych: portmonetkę, buteleczkę, naparstek, latarkę.” „Nr
26.
Zwłoki bez czaszki. Znaleziono i dołączono do dowodów
rozpoznawczych: lusterko,
dwa ołówki, wysokie męskie buty, kamizelkę wełnianą o wzorze
kostkowym,
mankieciki wełniane i metalowy krzyż.” To prawdopodobnie.
zwłoki brata Konrada
Wielemskiego z Górki.[104] „
nr 29.
Zwłoki bez czaszki. Przy zwłokach znaleziono i dołączono do
dowodów
rozpoznawczych koloratkę z oznaczeniem firmy Kuczyński –
Poznań, skrawki
bielizny z wyszytym numerem 119.” – To
prawdopodobnie zwłoki ks. Profesora
Wincentego Tomasza, który nosił buty z cholewkami i miał
rogowe okulary. „nr
47.
Czaszka z korpusem, stwierdza się postrzał w kości czołowej, wylot w
kości
potylicy z licznymi pęknięciami. Przy zwłokach znaleziono medalik,
skrawki
bielizny z inicjałami 154. Mostek części dolnej z trzema złotymi zębami
obustronnie.” To prawdopodobnie zwłoki ks. Prowincjała Piotra
Zawady, o którym
wiadomo, że nosił złotem okapowane zęby. Ten postrzał w głowę to
oczywisty
znak, że został dobity z bliska kulą rewolwerową. Jeżeli komu zależało
dać jemu
taki „Gnadenschanss”
(strzał łaski) to
chyba najbardziej komendantowi obozu góreckiego, Szultzowi,
który od pierwszej
masowej egzekucji na piaskownicy obok lasu łobżenickiego rozpoczął
swoją „
sztukę dobijania.”[105] „Nr
53.
Czaszka ma postrzał. Wlot kuli u nasady nosa, wylot w okolicy kości
potylicy.
Na chusteczce do nosa nr 430.” „Nr
54.
Chusteczka do nosa nr 212. Zwłoki ks. Henryka Walkowiaka, rozpoznane
przez jego
brata.” Ks.
Stanisław Walczak z Górki był obecny przy
ekshumacji w Paterku z ramienia ówczesnego Prowincjała, ks.
Antoniego Kuczery.
Niektóre zwłoki, mające przy sobie krzyże misyjne
Zgromadzenia Św. Rodziny,
miał zamiar zabrać do wspólnego grobu na cmentarzu w
Łobżenicy. Natknął się
jednak na pewne opory ze strony ówczesnego duchowieństwa w
Nakle. W
porozumieniu się z ks. Prowincjałem zrezygnował z przeprowadzenia
pierwotnych
zamiarów.[106] Eliza
Orzeszkowa w swej nowelce o powstaniu styczniowym dała tytuł
„Gloria victis” (Chwała
zwyciężonym). Zmieniła słynne porzekadło rzymskie, które
głosiło vae victis –
„Biada zwyciężonym”. Męczeństwo w Górce
Klasztornej i okolicy potwierdza dziś z
perspektywy prawdę tego sformułowania. Bohaterstwo tych ludzi narasta
do miary
symbolu. W antytezie charakterystyki głównego sprawcy
nieszczęścia Harrego
Szultza i głównego bohatera na scenie dramatu męczeństwa
– ks. Prowincjała
Piotra Zawady, poznaliśmy że zło choć miało swoje chwile triumfu,
jednak
zostało pokonane. Jak w tragedii greckiej tak i tu padł na scenie
główny
bohater, ale ideały, które reprezentował i wartości,
którym służył, odniosły
później zwycięstwo.[107] Zaprezentowana w tym rozdziale ekshumacja miała pokazać, iż Niemcom nie udało się zatrzeć śladów dokonanych zbrodni, a zamordowani duchowni zostali godnie pogrzebani na cmentarzach. Dzięki temu pamiętamy o nich do dnia dzisiejszego, podziwiamy ich męstwo i odwagę. Zasługują na uznanie i szacunek z naszej strony. Największych
egzekucji na Krajnie dokonano w rocznicę odzyskania przez Polskę
niepodległości
– 11 listopada 1939r., zabijając około 70 osób w
Paterku, wśród nich duchownych
internowanych w Górce Klasztornej. Z kolei ogród
klasztorny stał się masową
mogiłą 36 Żydów. Wyznaczone
przez władze hitlerowskie zadania związane z likwidacją warstwy
kierowniczej i
inteligenckiej – m.in. duchowieństwa, jak również
ludności żydowskiej zostały w
dużej mierze zrealizowane w obozie góreckim. Świadczyć o tym
mogą dokonane
ekshumacje. Zamierzeniem
mojej pracy było ukazanie życia
duchownych w klasztorze, ich bezbronność w stosunku do żołnierzy
niemieckich,
życie lub śmierć tych ludzi zależało od woli komendanta obozu w
Górce Harrego
Szultza. Analiza
zebranego materiału pozwoliła na ustalenie strat osobowych w
Górce Klasztornej.
Niestety brak w literaturze, jak również w protokołach
ekshumacji zwłok tożsamości
23 zamordowanych Żydów. W powyższej pracy korzystając z
literatury T. Jaszewskiego
pt: "Z badań nad eksterminacją Żydów na Pomorzu i Kujawach",
udało
się zidentyfikować 13 nazwisk więzionych Żydów w
Górce[108]. W
pełni zgadzam się z T. Gumowskim, który twierdzi, że w
czasie ekshumacji nie
miał kto rozpoznać zwłok ludności żydowskiej, ponieważ Niemcy zabijali
ich
całymi rodzinami. Z
zebranego materiału wynika, że w Górce Klasztornej
więzionych i zamordowanych
było 20 przedstawicieli inteligencji łobżenickiej. Większość z nich to
nauczyciele i tzw. "szlachta łobżenicka", których Niemcy
chcieli się
pozbyć, ponieważ byli niewygodnym narzędziem nawołującym do obrony
polskości. O losach i tragedii rozegranej w Górce Klasztornej przypominać będą nie tylko oznaczone miejsca zbrodni i wyryte napisy na pomnikach. Chciałabym, aby również ta praca przyczyniła się do zachowania pamięci o martyrologii Polaków i Żydów.
I.
Źródła archiwalne: 1. Akta
Okręgowej Komisji Badania zbrodnii
Hitlerowskich w Bydgoszczy, Selbstschutz powiat Wyrzysk, gmina
Łobżenica, część
1. Sygnatura s. 23/71. 2. Akta
Okręgowej Komisji Badania zbrodni
Hitlerowskich w Bydgoszczy, Selbstchutz powiat Wyrzysk, gmina
Łobżenica, część
2. sygnatura s. 23/7. 3. Akta
Okręgowej Komisji, Bydgoszcz, sygnatura S
23/71, protokół ekshumacji zwłok. 4.
Archiwum Instytutu Zachodniego w Poznaniu,
sygnatura IŻ DOK III – 114. 5.
Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich
w Polsce, Najwyższy Trybunał Narodowy, sygnatura 181. 6
Archiwum Góreckie – wywiady i protokoły: -
Wywiad z Janem Grzybowskim byłym organistą w
Kościele farnym w Łobżenicy, zam. W Łobżenicy ul. Polna 5 z dnia 20
czerwca
1995r, dotyczący ekshumacji zwłok brata Bernarda Jabłońskiego. -
Protokół J. Grzybowskiego spisany dnia 18 grudnia
1940 r. dotyczący zabójstwa ks. Bolesława Wysockiego w
czasie jego ucieczki. -
Wywiad z Tadeuszem Piszczkiem z dnia 20 maja 1971
r. dotyczący pobytu żołnierzy niemieckich klasztorze w pierwszych
tygodniach
okupacji. -
Relacja Romana Laski dotycząca zaopatrzenia w
żywność jeńców angielskich. -
Sprawozdanie Dyrektora Muzeum Miejskiego w
Bydgoszczy Kazimierza Boruckiego dotyczące przechowania obrazu
Cudownego i
sakralnych dzieł sztuki w Bydgoszczy z 1947 r. w maszynopisie. 7. Akta
Sądu Najwyższego - Akta
Sądu Najwyższego – Protokół księdza M.
Buławskiego w: Aktach Sądu Najwyższego w sprawie Szultza z r. 1953,
sygnatura
181 dotyczące, wywozu braci zakonnych i księży do Paterka. - Akta
Sądu Najwyższego – zeznania J. Smolarza z
dnia 24 czerwca 1979 r., sygnatura 181, dotyczące prześladowania
miejscowej
inteligencji. - Akta
Sądu Najwyższego w sprawie H. Szultza z r.
1953, sygnatura 181, dotyczące mordu w Paterku. - Akta
Sądu Najwyższego – zeznania Stachowiaka 1954
r., sygnatura 23/71, dotyczące opisu zwłok podczas ekshumacji. II
Wywiady własne 1. Wywiad
z Joanną Topor
zamieszkałą w Wyrzysku ul. Łączna z dnia 5 stycznia 2002 r., dotyczący
jedynego
ocalałego świadka masakry w Paterku Jana Topora. 2.
Wywiad z Edmundem Zawichrowskim z Łobżenicy z
dnia 22 kwietnia 2002 r., dotyczący życia jeńców angielskich
w klasztorze. III.
Literatura 1. Bojarska
B., Zbrodnie
Selbstschutzu w Łobżenicy „Przegląd Zachodni”, nr.
5-6 (1963). 2. Czechowicz
A., Hitlerowskie
prześladowania Polaków na Pomorzu Zachodnim 1939-45,
Koszalin 1974. 3. Balicki
J., Z dziejów miasta
Łobżenicy 1939 -1945 w: Kronika Miasta Łobżenicy, Łobżenica 1966. 4. Czernik
A., Powiat złotowski w
czasie II Wojny Światowej, Gdańska 1969. 5. Czyńska
Z., Egzekucje masowe w Polsce
w latach 1939-45, „Biuletyn GKBZH” 1947, t. III. 6. Dreas
W., Powiat bydgoski
oskarża, Bydgoszcz 1946. 7. Drygałowa
W., Górka Klasztorna,
„Ilustrowany Kurier Polski” z 5 grudnia 1964. 8. Drygałowa
W., Tragiczna noc w
Górce Klasztornej, „Za wolność i lud” nr
12 (1965). 9. Górski
W., Hitlerowski obóz
pracy w Toruniu, Toruń 1972. 10. Gumowski
T., Zbrodnie
hitlerowskie, Bydgoszcz 1967. 11. Jacewicz
W., Woś J., Martyrologium
polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w
latach
1939 – 1945, zeszyt 4, Warszawa 1981. 12. Jacewicz
W., Woś J., Wykaz
duchownych zmarłych lub represjonowanych przez okupanta w prałaturze
pilskiej w:
Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego w latach 1939
– 1945,
z. 4, Warszawa 1978, s. 120-145 13. Jastrzębski
W., Terror i
zbrodnie. Eksterminacja ludności polskiej i żydowskiej w latach
1939-45,
Warszawa 1974. 14. Jaszewski
T.,Z badań nad
eksterminacją Żydów na Pomorzu i Kujawach, Bydgoszcz1983. 15. Kapłan
B., Zbrodniarze z
Łobżenicy, Bydgoszcz 1965. 16.
Kirchmayer J., Pamiętniki, Warszawa 1962. 17. Kuta
T., Ziemia bydgoska w
cieniu swastyki, Bydgoszcz 1966. 18. Kuta
T., Z dziejów ziemii
złotowskiej, Bydgoszcz 1959. 19. Krupa
P., Ostoja – Lniski M.,
Górka Klasztorna, Pelplin 1998. 20. Kruża
Z., Górka Klasztorna,
Rzym 1978. 21. Kruża
Z., Pod sztandarem św.
Rodziny. Życiorys ks. Tomasza MSF, Górka Klasztorna 1983. 22. Kruża
Z., Swastyka nad Górką
Klasztorną, Górka Klasztorna 1987. 23. Leszczyński
K., Eksterminacja
ludności polskiej na ziemiach wcielonych do Rzeszy, w: Eksterminacja
ludności w
Polsce w czasie okupacji niemieckiej 1938-45, Poznań –
Warszawa 1962. 24. Malak
A., Klechy w obozach
śmierci, Toruń 1948. 25. Mietz
A., Pakulski J.,
Łobżenica. Portret miasta i okolicy, Łobżenica - Toruń 1993. 26. Pałat
Z., Górka Klasztorna,
Studium historyczo-architektoniczne sporządzone na zlecenie
wojewódzkiego
Konserwatora zabytków w Pile, Poznań 1986. 27. Rainholtz
J., Woda mineralna w
Górce pod Łobżenicą, Łobżenica 1971. 28. Sziling
J., Eksterminaja
polskiego duchowieństwa na Pomorzu i Kujawach, (maszynopis w Okręgowej
Komisji
Badania Zbrodni Hitlerowskich w Bydgoszczy z 1968 r). 29. Tyszkiewicz
J., Stalag XXA,
Obóz jeńców wojennych w Toruniu w latach 1939-45,
„Zapiski Historyczne”, t.
XLI., z 1 (1976). 30.
Zalewski W., Sanktuaria Polskie, Warszawa 1988.
[1] Ks. P.J. Krupa, M. Ostoja – Lniski, Górka Klasztorna, Pelplin 1998, s. 9. [2] Archiwum Góreckie – wywiad z Janem Grzybowskim z dnia 20 maja 1985roku. [3] Ks. Zachariasz Kruża, Swastyka na Górką Klasztorną, Górka Klasztorna 1987. [4] Barbara Bojarska, Zbrodnie Selbstschutzu w Łobżenicy „Przegląd Zachodni”, nr 5-6 (1963)., s. 12. Selbschutz – Organizacja wyniszczająca, znaczy tyle co samoobrona. Była to jedna z najbardziej zbrodniczych organizacji hitlerowskich, której zadaniem było wyłącznie niszczenie biologiczne narodu polskiego. Powstała w głównej siedzibie Hitlera w połowie września 1939 roku, jej głównym komendantem został Ludolf Von Alvencleben. [5] Tadeusz Kuta, Ziemia bydgoska w cieniu swastyki, Bydgoszcz 1966. W. Dres, Powiat bydgoski oskarża, Bydgoszcz 1946. [6] Wywiad z Joanną Topor zamieszkałą w Wyrzysku na ul. Łącznej z dn. 5 stycznia 2002 roku (opracowanie własne). [7] Z. Pałat, Górka Klasztorna w: Studium historyczno – architektoniczne sporządzone na zlecenie wojewódzkiego konserwatora zabytków w Pile, Poznań 1986, s. 20. [8] Arch. Gór. - Sprawozdanie Dyrektora Muzeum Miejskiego w Bydgoszczy K. Boruckiego dotyczące przechowania Obrazu Cudownego i sakramentalnych dzieł sztuki w Bydgoszczy z 1947 w maszynopisie, s. 8. [9] Ks. P. Krupa, ks. M. Ostoja- Lniski, dz. cyt., s. 11. [10] Andrzej czernik, Powiat Złotowski w czasie II wojny św., Gdańsk 1969, s. 176. [11]Archiwum Góreckie – wywiad z Tadeuszem Piszczkiem z dnia 21 sierpnia 1984 roku. [12] A. Mietz, J. Pakulski, Łobżenica. Portret miasta i okolicy, Łobżenica – Toruń 1993, s. 281. [13] J. Sziling, Eksterminacja polskiego duchowieństwa katolickiego na Pomorzu i Kujawach maszynopis w okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Bydgoszczy z 1968 roku, s. 21. [14] Arch. Gór. – Wyw. z Tadeuszem Piszczykiem z dnia 20 maja 1971 roku. [15] Ks. Z. Kruża, Swastyka nad Górką Klasztorną, Górka Klasztorna 1987, s. 17. [16] A. Mietz, J. Pakulski, dz. cyt., s. 295. [17] Ks. Z. Kruża, Pod sztandarem św. Rodziny, Życiorys ks. Tomasza MSF, Górka Klasztorna 1982, s.14. [18] Tadeusz Kuta, Ziemia bydgoska…, s. 85. [19] Arch. Gór – relacja Romana Laski w maszynopisie z roku 1941, s. 5. [20] Herman
Seehawer
– komendant Selbschutzu z
Łobżenicy. [21] Barbara Bojarska, dz. cyt. s. 146. [22] B. Kapłan, Zbrodniarze z Łobżenicy, Toruń 1965, s. 21. [23] Józef Rainholtz, Woda mineralna w Górce pod Łobżenicą, Łobżenica 1971, s. 8. [24] Ks. Z. Kruża, Swastyka…, s. 33. [25]
Ks. Z.
Kruża, Pod sztandarem…, s. 61. [26] Arch. Gór. Wywiad z Janem Grzybowskim zamieszkałym na ul. Polnej 5 z dnia 20 czerwca 1995 roku. [27] W. Zalewski Sanktuaria polskie, Warszawa 1988, s. 13. [28] W. Dreas,
dz. cyt., s.
21. [29] A. Mietz, J. Pakulski, dz. cyt., s. 38. [30] Ks. Z. Kruża, Swastyka…, s. 41 – 42. [31] Arch. Gór. – Wyw. Z Janem Grzybowskim z dnia 20 czerwca 1995 roku. [32] Z. Czyńskia, Egzekucje masowe w Polsce w latach 1939 – 45, „ Biuletyn GKBZH „ 1947, t. III. [33] Ks. Z. Kruża, Swastyka , s. 42. [34] J. Sziling, dz. cyt., s. 34. [35] W. Dreas,
dz. cyt., s.
12. [36] B. Bojarska, dz. cyt. s. 151. [37] Arch. Gór. – Protokół Grzybowskiego spisany dnia 18 grudnia 1940 roku. Ks. Karol Glatzel - pochodził z rodziny protestanckiej i dlatego był aresztowany na samym końcu, razem z Żydami. Podpisanie Volkslisty uwolniło go od śmierci. [38] A. Mietz, J. Pakulski, dz. cyt., s 297. [39] Archiwum Instytutu w Poznaniu, sygnatura IZDOKIII-114. [40] Ks. Z. Kruża, Swastyka…, s. 43. [41] Protokół M. Bułwskiego w: Aktach Sądu Najwyższego w sprawie Szultza z roku 1953, sygnatura 181. [42]. Ks. Z. Kruża, Swastyka…, s. 44. [43] Akta Sądu Najwyższego w sprawie Szultza z roku 1953, s. 65, sygnatura 181. [44] Ks. Piotr Krupa, Ks. Maciej Ostoja – Lniski, dz. cyt.,s. 54. [45] Akta Sądu Najwyższego w sprawie Szultza z roku 1953, s. 67, sygnatura 181. [46] Archiwum Góreckie, Wywiad z Janem Grzybowskim z dnia 20 czerwca 1995 roku. [47] Ks. Z. Kruża, Swastyka…, s. 26. [48] W. Jacewicz, Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939 – 1945, Warszawa 1981, z. 5, s. 350 – 353. [49] W. Jacewicz, Wykaz duchownych zmarłych lub represjonowanych przez okupanta w prałaturze pilskiej, w: Martyrologium Polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego w latach 1939 -45 Warszawa 1982, z.4, s. 124 – 125. [50] Ks. Z. Kruża, Swastyka..., s. 88. [51] Ks. Z. Kruża, Pod sztandarem Św. Rodziny. Życiorys ks. Tomasza MSF, Górka Klasztorna 1982, s. 44. [52] W. Jacewicz Martyrologium..., s. 620 – 621. [53] Ks. Z. Kruża, Swastyka..., s. 71-72. [54] Tabela – Opracowanie własne. [55] Ks. P. J. Krupa, ks. M. Ostoja – Lniski, dz. cyt., s. 33. [56] Z. Pałat, dz. cyt., Studium historyczno-architektoniczne sporządzone na zlecenie wojewódzkiego konserwatora zabytków w Pile, Poznań 1986, s. 20; Akta Okręgowej Komisji, Bydgoszcz, sygn. S. 23/71, Protokół oględzin akt WAP Bydgoszcz dot. Korporacji Żydowskiej. [57] T. Jaszewski, Z badań nad eksterminacja Żydów na Pomorzu i Kujawach, Bydgoszcz 1983, s. 16-17. [58] Jan Topor po półrocznym pobycie w Górce został wywieziony do Dachau. Przetrwał obóz i wrócił do sztuki. Scenę rozstrzeliwania więźniów i rozrywania kobiety w ogrodzie klasztornym uwiecznił w rzeźbie. Mianowicie, w maleńkich figurkach, tworzących dwie grupy, ukazał portrety zbrodniarzy w mundurach SS – strzelających do bezbronnych ofiar w dole - i głównego kata, Szultza, w chwili dawania rozkazu do akcji rozrywania żywej Anny Jaworskiej. [59]W. Drygałowa, Górka Klasztorna, Ilustrowany Kurier Polski” z 5 grudnia 1964 roku, tejże: Tragiczna noc w Górce Klasztornej, „Za wolność i lud”, (r 12/1965). s 8. [60] Zeznania Jana Topora cyt. za: B. Bojarska Zbrodnie dz. cyt., 147. [61] Zeznania Jana Topora cyt. za.: ks. Z. Kruża, Swastyka... , s. 81. [62] Wywiad z Joanną Topor z dnia 5 stycznia 2002 roku zamieszkałą w Wyrzysku. [63] Z. Czyńska, Egzekucje masowe w Polsce w latach 1939-1945, „Biuletyn GKBZH” 1947, t. III. s 46. Akta Sądu Najwyższego - Zeznania Jana Topora, cyt. za: A. Czernik, dz. cyt., s. 161.Jan Topor, zeznając w procesie przed Sądem Doraźnym w Bydgoszczy z roku 1953, powiedział: "Kobieta Jaworska prosiła o darowanie jej życia, bo ma drobne dzieci. A Szultz kopnął ją w brzuch". [64] Archiwum Instytutu Zachodniego w Poznaniu sygn. IZDOK III-114. [65] B. Bojarska , dz. cyt, s. 147. [66] Tamże, s. 148. [67] Zeznania Romana Laski cyt. za: B. Bojarska, dz. cyt., s. 149-150. [68] T. Kuta, Z dziejów Ziemi Złotowskiej, Poznań 1959, s. 43. [69] Hary Szultz, ur. 20 czerwca 1910 roku w Łodzi. Do Łobżenicy przybył parę lat przed wojną, zaangażowany przez hr. Limburga – Stiruma z Chlebna jako księgowy w młynie, będącym własnością tegoż hrabiego. Szybko przebrał miarę w swych ekscesach, niezadowolił się mordowaniem, ale gwałcił Polki i Żydówki. Protokoły z 1940 roku w procesie SONDERGERICHTU w Bydgoszczy przedstawiają go jako zboczeńca seksualnego. Po wojnie udawał ofiarę faszyzmu, pomogła mu w tym dobra znajomość języka polskiego. Zmienił personalia w dowodzie osobistym i ożenił się z Polką, Marią Ajerską. Ślub wziął w kościele katolickim jako Henryk Szulc, wyznania rzymskokatolickiego za matkę podał Ludwike Radzikowską. Miał syna, który w czasie procesu polskiego liczył 3 lata. W chwili aresztowania przez władze polskie, 3 marca 1953 roku, mieszkał w Szczecinie – Głębokiem na ulicy Jaworowej 57, a pracował jako zaopatrzeniowiec w Wydziale Zaopatrzenia i Zbytu w charakterze starszego referenta. Wyrokiem Sądu doraźnego w Bydgoszczy na sesji wyjazdowej w Nakle z dnia 17 lipca 1953 roku Harry Szultz został skazany na karę śmierci. Sąd Najwyższy w Warszawie zatwierdził wyrok 1 grudnia 1953 roku. Zbrodniarz zawisł na szubienicy dnia 22 lutego 1954 roku. Harrego Szultza zdemaskował Antoni Warpiński z Kościerzynki pod Łobzenicą przebywający służbowo w Szczecinie - Głębokiem. [70] T. Kuta, Ziemia., s. 62. [71] A. Czechowicz, Hitlerowskie prześladowania Polaków na Pomorzu Zachodnim 1939-1945, Koszalin 1974, s. 30. Akta Sądu Najyższego - Zeznania Smolarza z dnia 24 czerwca 1979r. Sygnatura 181.[72] A. Czechowicz, dz. cyt., s. 21. [73] J. Kirchmayer, Pamiętniki, Warszawa 1961, s. 21. [74] Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, Najwyższy Trybunał Narodowy, sygn. 181, Akta Sadu Najwyższego – wyrok w sprawie Harego Szultza, z roku 1953, Warszawa, s. 9. [75] W. Górski, Hitlerowski obóz przesiedleńczy i pracy w Toruniu, Toruń1972, s. 28. [76] J. Tyszkiewicz, Stalag XXA, Obóz jeńców wojennych Toruniu w latach 1939-1945, „Zapiski Historyczne” t. XLI., z 1976) s. 69. [77] Tamże, s. 53. [78] Ks. Z. Kruża, Pod sztandarem...., s. 61; A. Mietz, J. Pakulski, dz. cyt., s. 261. [79] Wywiad z Edmundem Zawichrowskim z Łobżenicy z dnia 22 kwietnia 2002 roku, (wywiad własny). [80] Protokół Romana Laski , cyt. za, Ks. Z. Kruża, Swastyka..., s 63;A. Mietz, J. Pakulski, dz. cyt., s. 301. [81] Ks. Z. Kruża, Pod sztandarem...,s. 63. [82] Warren
Tute’e, Escope raute Green
(Droga ucieczki Greena), Londyn 1971, s. 26. [83]A. MIetz, J. Pakulski, dz. cyt., s. 301; ks. Z. Kruża, Górka Klasztorna, Rzym 1978, s. 25-28. [84] Ks. Z. Kruża, Swastyka…, s. 69. [85] Arch. Gór. – Wywiad z Janem Grzybowskim z dnia 20 czerwca 1995 roku. [86] Ks. Z. Kruża, Swastyka...s. 69. [87] Ks. Z. Kruża, Swastyka..., s. 64-67. [88] Arch. Gór.- Sprawozdanie Dyrektora Muzeum Miejskiego w Bydgoszczy Kazimierza Boruckiego dotyczące przechowania Obrazu Cudownego i sakralnych dzieł sztuki w Bydgoszczy z 1947 roku, w maszynopisie, s. 23. [89]
Hitlerjungendburg – Hitlerjungent - młodzież zrzeszona w
organizacji, głosiła
hasło: ”kto nie jest z nami jest przeciwko nam”,
stało się ono motywem wielkich
czystek w aparacie państwowym. [90] Arch. Gór. – Sprawozdanie K. Boruckiego...., s. 21 – 22. [91] Ks. Z. Kruża, Pod sztandarem..., s. 29. [92] B. Bojarska, dz. cyt.,s. 114. [93] Wywiad z Janem Grzybowskim zam. w Łobżenicy 20 maja 1985 roku. [94] Ks. Z. Kruża, Swastyka ..., s. 73. [95] Wywiad z Janem Grzybowskim z dnia 20 maja 1985 roku. [96] Akta Okręgowej Komisji, Bydgoszcz, Sygnatura S. 23/71, protokół ekshumacji zwłok. [97] Ks. Z. Kruża, Swastyka..., s. 76. [98] Ks. Z. Kruża, Górka..., s. 26. [99] Wywiad z Joanną Topor z dnia 5 stycznia 2002 roku zam. w Wyrzysku. ( wywiad własny). [100] T. Gumowski, Zbrodnie hitlerowskie, Bydgoszcz 1967, s. 41. [101] J. Sziling, dz. cyt, s. 21. [102] Akta Sądu Najwyższego – Protokół Buławskiego dot. ofiar Harrego Szultza internowanych w Górce Klasztornej, s.4. Sygnatura 181. [103] Protokoły ekshumacji w Paterku z lipca 1945 roku, cyt. za ks. Z. Kruża, Swastyka..., s. 15 . [104] Akta Sądu Najwyższego – Zeznania Stachowiaka z 1954 roku, s. 23, Sygnatura 181. [105]Akta Okręgowej Komisji, Bydgoszcz. Sygnatura 23/71. Protokoły Ekshumacji Zwłok. [106] B. Bojarska, dz. cyt., s. 21. [107] Ks. P. J. Krupa, ks. M. Ostoja – Lniski, dz. cyt., s. 6. [108] T. Jaszewski, Z badań nad eksterminacją Żydów na Pomorzu i Kujawach, Bydgoszcz 1983. |